Troszke przyznam się kręciłem srubki i auto dało mi klapsa....
Objaw jest jak w temacie.Zimny silnik, po wyjeciu ssania i podgrzaniu świec 2 razy teraz ( dioda swieci jakieś 6 sekund ) pali w miarę, czasem za 2 razem, bez telepania itd. Jednak kiedy motor jest ciepły i dioda juz się nie zapala ,pali ciężko i musze wyjmować ssanie,żeby odpalić. Obserwuję,że stopniowo w miare upływu czasu jest gorzej.
moze napisze co juz jest sprawdzone:
1)świeczki ok
2)kąt wtrysku na czujnij przy wcisnietym ssaniu 1 mm
3)filtr paliwa nowy i zarobione na opaski węże
4)zmieniony czujnik temperatury od przekaźnika swiec
5)oleju nie bierze ani grama i nie *#cenzura#*
6)nie kopci na czarno,chyba że mu się mocno wstawi
a teraz co popełniłem:
1)kręciłem zaworem turbiny

2)dawką na pompie też


3)mało tego, kręciłem śrubą regulacji obrotów jałowych ( cienki drut ze sprężynką )
4)a w dodatku magik kręcił śrubami przy tym zderzaku co go ciąga linka od gazu.
5)wyciągłałem smok z baku,bo urwał mi sie pływak od wskaźnika paliwa,ale tam też węże są na opaski.
6) nie sprawdzane ciśnienie sprężania i wtryskiwacze
Powiedzcie mi, czy to wina pompy (a raczej rozregulowania pompy ) i czy musze jechać do pompiarza, a to niestety problem, bo tam gdzie mieszkam nie ma zakładu który naprawia pompy, a mechaników od dizla nikt nie chwali. Czy jest jakaś empiryczna metoda, żeby to wszystko jakoś poustawiać. Może ktos poleci dobrego speca w wawie albo okolicy???
HELP!!!
