Albo nie umiem szukać (z co z góry przepraszam) albo jak coś znajdę to potem i tak okazuje, że albo coś nie pasuje, albo to nie pomaga. A druga sprawa, że auto potrzebuję na czwartek a mam duży problem.
Jeszcze napisze jakie autko

No to po kolei, moja bajka:
Objawy które wystąpiły pierwsze:
Silnik na zimnym nie odpalał od razu. Dopiero za trzecim, czwartym lub kolejnym razem. Przekręcam stacyjkę grzeje świece, gaśnie kontrolka przekręcam zapłon i rozrusznik pracuje, ale żadnej reakcji. Następnie znów kręcę i jeśli coś zaskoczy to z tyłu biało ale nie wskakuje na obroty i pada. Znów ponawiam i tak w kółko, aż za którymś razem odpala robiąc ruską zasłonę dymną koloru na oko białą, aczkolwiek może z jakimś odcieniem niebieskiego. Trwa to chwilkę po czym wskakuje na normalną pracę. Czasami chwile tak dymi a w tym czasie należy wspomnieć, że chodzi jakby nie palił na wszystkie gary. gdy już wskoczy na normalne obroty silnik pracuje jak pszczółeczka, ma moc, chodzi równo i pali normalnie. Po rozgrzaniu (aż wskazówka temperatury drgnie) autko odpala normalnie.
Próba naprawy - podejrzany: filtr paliwa. - dokonano wymiany filtra.
Zmiany- brak zmian.
Podejrzane - świece - wymiana świec (stare sprawdzone, działały, ale i tak wymieniłem na nowe), te miały już kilka lat, więc tak na wszelki wypadek

Zmiany - brak zmian.
Podejrzany przekaźnik 109 - sprawdzony działa, nie wymieniłem
Podejrzany przekaźnik 103 - sprawdzony działał, ale wymieniłem na nowy (20zł)
Zmiany - brak zmian.
Podejrzane styki na złączkach. Działania naprawcze - przeczyszczenie wszystkich styków, kabelków WD40
Zmiany - brak zmian.
Kolejne działanie "a nuż widelec coś pomoże" - tanksztele do pełna na orlenie i dodanie dodatku czyszczącego wtryski czy jakoś tak

I tak się bujałem moim golfikiem miesiąc, aż tu nagle...
Objaw numero 2:
Próba odpalenia zakończona nie powodzeniem. Kręciłem na milion sposobów, sprawdziłem czy w ogóle pompa dostaje paliwo - paliwo w przewodach jest, czyli chyba dostaje. Brak jakiegokolwiek dymu, kręci tak jakby nie dostawał paliwa na wtryski. zero jakiejkolwiek reakcji silnika. Po przekręceniu stacyjki słychać w okolicach filtru paliwa, takie głośne bardzo cykanie.
Nerwica spowodowała, że p****** drzwiami i poszedłem spać

Rano kolejne podejście i raz zero reakcji, czasami próbuje zaskoczyć robiąc już słynną zadymę, ale nie odpala. Brak odgłosu cykania w okolicach filtru paliwa.
Działania zmierzając do odpalenia - na hol. Odpalił po przejechaniu 100 metrów, zadymił,ale od razu wskoczył na obroty.
Objaw nr 3:
Jako, że wracałem z daleka po odpaleniu już go nie gasiłem. Wsiadłem w auto i ruszyłem nach Home.
Jadę sobie jadę przyśpieszam i gdy przekraczam 2500 obrotów silnik gaśnie, obroty spadają wraz z prędkością (logiczne


W końcu wyczaiłem, że jak jadę tak koło 2000 obrotów i pomału, delikatnie operuje gazem to jakoś jedzie. I tak te 300 kilometrów zrobiłem, co jakiś czas jak chciałem przycisnąć to mi gaśnie, biało na około i się wszystko powtarza.
Do tego złapałem kapcia

Objaw nr 4:
Po dojechaniu do domu wjechałem do garażu. Ojciec jako, że się na mechanice zna, ale szkołę kończył w latach 70 więc za bardzo na tą chwilę ma mnóstwo pomysłów co się mogło zepsuć, aczkolwiek może wy pomożecie naprowadzić.

Wróćmy jeszcze raz do garażu. No Father przyszedł i patrzy, patrzy, każe przegazować i tu pojawia się coś nowego, a mianowicie przy obrotach od 2500 do 3000 z silnika wydobywa się metaliczny dźwięk, nie umiem go opisać. Tatko twierdzi, że to w okolicach pompy wtryskowej.
A, że musiałem już lecieć do pracy to niestety nic więcej nie wiem





KONIEC

Mam nadzieję, że ktoś był w stanie to doczytać do końca


Ps. Zapomniałem powiedzieć/napisać, że na 15000 ze stanu max spalił olej na poziom minimum
