Może opiszę mniej więcej - a tym co piszą tylko w tematach jedź na vagowanie powiem, że jestem umówiony na jutrzejszy późny wieczór z gościem, który robił mi program i po opisie zjawiska sam się zastanawia co to może być- ale muszę jeszcze w ciągu dnia pokonać 150km, więc chciałbym opisać moje życiowe problemy
![grin :grin:](./images/smilies/grin.gif)
Auto: A3 ALH (po maju 98), manual, po programie, standardowe "telepanie"przy dohamowywaniu (mówią, że nastawnik). Autem na codzień jeżdżę żwawo. Turbina wymieniona na seryjną alh/asv z octavii z 2004 roku z przebiegiem 56tys (teraz ma jakieś 65).
Sytuacja: jadę sobie dłuższy kawałek 60-70 km/h (warunki na drodze nie pozwalają na więcej). Jakieś 2 miesiące temu kiedy udało się w końcu wyprzedzić - but, lag i ucieczka, żeby czołówki nie było. Zatrzymałem się,zgasiłem silnik,odpaliłem i dalej znowu pięknie jechał. Jakoś z miesiąc temu znowu musiałem jechać powoli, znowu ta sama sytuacja. Niestety mimo 3 gaszeń i odczekaniu dojechałem pod dom w żółwim tempie. Rano auto jak nowe. Teraz sytuacja znowu się powtarza - jednak po odpaleniu rano to samo, po przestoju 8 godzinnym pod robotą to samo. Auto nie jedzie. o ile rano na autostradzie przyspieszało do 4 tys obrotów jako tamo (tak 70% mocy jakby miało) i dopiero przy 140 lag i 140 z wysiłkiem. W drodze powrotnej od samego odpalenia lag i maks 110. Jak sie delikatnie gaz dodaje to "głośnościowo" silnik jest taki sam jak normalnie jedzie, ale jak mu się depnie albo redukcją wprowadzi powyżej 2.5 tysiąca to jakby buczał i wibrował lekko. Miałem już N75 wywalone w VP i jakoś całkiem inaczej to się działo. Jechał normalnie i przy 120 był ogranicznik prędkości i koniec. A tu jakieś buczenie, jeszcze niedawno pomagało zgaszenie, teraz już nie i prędkość maksymalna się zmniejsza (cholera wie czy jutro nie będę jechał 80maks).
Czy to mimo wszystko zaworek i panikuję czy co to za dziwne wynalazki mogą się dziać.
Przy okazji spytam - czy nastawnik może mieć coś wspólnego z lagowaniem się auta i jego osiągami?