witam!
czytalem troche postow, ale nie znalazlem dokladnie odp mojemu problemowi.
Mianowicie, po przejechaniu kilku km, samochod zaczyna mi przygasac, wciskam gaz w deche i zero reakcji tylko jakies lekkie wystrzaly w wydechu, obroty sie nie podnosza. Trzymam przez jakis czas gaz wcisniety do oporu i po jakims czasie silnik wchodzi na wysokie obroty i moge kontynuowac jazde (do zastepnego zadlawienia sie).
Podczas takiej akcji samochod na ogol nie gasnie, ale jechac sie nie da.
Probowalem odpiac kostke co przesyla sygnaly z sondy lambda, silnik chodzil bardziej plynnie, ale po jakims czasie silnik znow zrobil mi psikusa.
Ta przypadlosc mam od jakis 3-4 miesiecy, ale wczesniej udalo mi sie go szybciej "przepychac" tzn w czasie jazdy dawalem gaz w deche i znow wchodzil na obroty i nie bylo to takie dokuczliwe.
Dizs zobaczylem urwany kabelek od masy przy kostce do sondy lambda, ale napraiwlem to a klopot pozostal.
Niedawno wycuialem sobie katalizator i mialem przez tydzien zupelny spokoj, a od soboty po prostu nie da sie jezdzic, co ok 3-5km musze sie zatrzymac by znow zaczal dzialac.
Swiece sa ok, kopulka ponoc tez, kable sa roczne
Bede wdzieczny za pomoc.
Golf 1.3 wielopunkt, 1990, 140tyś
[mk2] dławienie 1.3i nz
Moderatorzy: G0 Karcio, Qto, marcin7x5, VIP
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 184 gości