Od kilku dni jestem szczęśliwym posiadaczem golfa mk4 1,6 16v azd edition z 2002 roku z przebiegiem 139 tyś . W dniu dzisiejyszm po przejechaniu ok. 6 km chciałem sprawdzić klimę , załączyłem ją no i jak się okazało nie działa mimo zapewnien "uczciwego" handlarza. Zajechałem na podwórko i ku mojemu zdziwieniu po wyłączaniu motora wentylatory nadal pracowały tak przez ok 10 minut , no nic sobie myśle pewnie silnik się nagrzał i go chłodzi ( no ale gdzie się nagrzał przejechałem raptem 6 km) wróciłem ponownie do auta i usłyszałem jakieś syczenie jak się okazało jeden z węży od klimy okazał się uszkodzony (klima manualna) no nic pomyślałem sobie kupię nowy wąż będzie git. Wsiadłem w auto chcąc nim pojechać do sklepu i po przekręceniu kluczyka (zapłon) wentylatory się uruchomiły (1 bieg) po wyłączniu zapłonu to samo.
Postanowiłem sprawdzić czujnik cieczy przy chłodnicy (po jego odłączeniu nic się nie dzieje wentylatory kręcą się nadal), sprawdziłem również czujnik ciśnienia czynnika (również odłączenie kostki nic nie dało) jedyna opcja wyłączenia wentylatorów to wyłożenie bezpiecznika ze skrzynki nad akumlatorem, dodam że wcześniej pomagało wyłożenie bezpiecznika na zapłonie (po włożeniu bezpiecznika wentylatory nie załączały się w chwili obecnej wentylatory działają cały czas na zapłonie nie gasną) przy wykładaniu bezpiecznika słychać jak załącza się przekaźnik (może ktoś podpowie gdzie on się znajduję, może z nim jest problem?)
Jako główny podejrzany (którego nie sprawdzałem) został sterownik wentylatorów. Czy mógł paść i to tak nagle ? Żona z powdzeniem rano była na zakupach i nic się złego z golfem nie działo. Dodam również, że mam wrażenie iż jest on jakiś zamulony 105 kucy to nie jest za dużo ale pownien się jakoś zbierać a nie jak trafi się górka to na 4 biegu przy 3 tyś obrotów wskazówka obrotów ledwo się rusza, no chyba że ja jestem przewrażliwiony i po przesiadce z mazdy gdzie miałem 136 kucy i 310 Nm wybrzydzam
