Cześć wszystkim.
Sam jeżdżę MK4, jednak piszę w sprawie VW Polo mojego ojca. Polówka z rocznika 97, benzynowe 1.4, choć nie ma to pewnie absolutnie żadnego znaczenia.
Dzisiaj wieczorem ojciec zadzwonił do mnie przerażony, żebym przyjechał bo "auto się chyba pali". Z tego co ojciec mi powiedział, to jechał jak zwykle, typowe 90 stopni na zegarku. Nagle temperatura zaczęła gwałtownie iść w górę, dosłownie w kilka chwil wyszła poza skalę, a spod maski wydobyły się kłęby dymu (w zasadzie pary wodnej, bo dym to nie był). Gdy przyjechałem większość odparowała już i na pierwszy rzut oka widać było, że auto się ugotowało. Zbiorniczek wyrównawczy płynu chłodzącego dymił, było w nim oczywiście pusto, a pod autem sporo płynu, który pewnie wystrzelił pod ciśnieniem.
Ojciec dosłownie 3 sekundy po tym jak kłęby pary wydobyły się spod maski, od razu wyłączył silnik.
Specjalistą nie jestem, jednak stwierdziłem, że zaciągniemy auto powoli bez jego uruchamiania. Uruchamianie silnika bez cieczy chłodzącej byłoby pewnie głupie Zaciągnęliśmy go do zaprzyjaźnionego mechanika, jutro pewnie spojrzy, jednak chciałbym zapytać was o porady, może ktoś przerobił kiedyś taką akcje.
Co mogło spowodować tak nagły wzrost ciśnienia w układzie, że zagotowało płyn i wystrzelił? Sprawdziłem później bagnet olejowy, w silniku wody raczej brak. Czy waszym zdaniem silnik będzie żył? Od momentu "wybuchu" do zgaszenia silnika pracował dosłownie 3 sekundy, ojciec mówił, że sam silnik zachowywał się absolutnie normalnie.
Nie znam się za bardzo na mechanice pojazdowej i nie mam pojęcia co się mogło stać, oczywiście płynu było tyle ile powinno być, ojciec regularnie zerka na takie rzeczy. Jedyną rzeczą, która przychodzi mi na myśl, to niefortunna awaria termostatu, który zawiesił się w pozycji "zamknięty" i nie puścił dalej płynu, a stąd wzrost ciśnienia. Jednak czy taka... nazwijmy to, pierdoła, może rozsadzić układ do tego stopnia, że wyrzuci wszystko górą zbiorniczkiem wyrównawczym? Nie wiem też, w jakim stanie są węże, auto było gorące i nie chciałem go dotykać już dzisiaj.
Z góry dzięki za sugestię, jak się okaże, że naprawa się nie opłaci, to płaczu nie będzie, bo i tak ojciec chciałby autko zmienić, jednak mamy sentyment do polówy Pozdrawiam!
Płyn chłodniczy się zagotował - przyczyny?
Moderatorzy: Michał_1977, italiano_83, G0 Karcio, Haki, Qto, marcin7x5, VIP
Płyn chłodniczy się zagotował - przyczyny?
Przyczyn może być kilka. Tak jak wspomniałeś awaria termostatu w pozycji "zamknięty", ale najczęstszą przyczyną jest brak, zbyt mało płynu w układzie. Kolejne możliwości to: uszkodzenie, lub brak napięcia wentylatora chłodnicy, awaria pompy wody, niedrożność układu chłodzącego i najgorsza ewentualność - uszkodzenie uszczelki głowicy.
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Płyn chłodniczy się zagotował - przyczyny?
Dzięki hak, auto już jest sprawne i stoi u nas
O dziwo miałem nosa, nasz zaprzyjaźniony mechanik od razu stwierdził awarie termostatu. Oprócz samego termostatu wystrzeliło jakąś rurkę, która wtłacza do niego płyn. Błyskawiczne wyłączenie silnika z pewnością uratowało nam głowicę i polówka śmiga jak przed awarią.
Termostat kosztował 40 zł no i piątka płynu drugie 40, całość 80 zł, a wyglądało to przerażająco...
O dziwo miałem nosa, nasz zaprzyjaźniony mechanik od razu stwierdził awarie termostatu. Oprócz samego termostatu wystrzeliło jakąś rurkę, która wtłacza do niego płyn. Błyskawiczne wyłączenie silnika z pewnością uratowało nam głowicę i polówka śmiga jak przed awarią.
Termostat kosztował 40 zł no i piątka płynu drugie 40, całość 80 zł, a wyglądało to przerażająco...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google Adsense [Bot] i 12 gości