
Wczoraj był bardzo zły dzień, przyjechałem golfikiem do centrum Warszawy na rajd Barbórki, cały dzień nic nie dawało znać, że spierdzieli się o godzinie 21.
Wsiadłem do samochodu odpaliłem - wszystko git, po 5 minutach stania na wolnych zgasł mi - odpaliłem znowu, chodził 2 minuty tylko że już trzymałem około 1500 obrotów i znów zgasł - już go nie odpaliłem. Miałem jakieś zwiastuny problemu od jakiegoś tygodnia - auto odpalało po 8-10 ruchu ruzrusznika, wmawiałem sobie że to przez mróz

Kręciłem nim pare razy, znajomy przyjechał - pchaliśmy go z górki, po wrzuceniu 1/2/3 nawet nie podłapie 100 obrotów. Zauważyłem że pompa nie daje tego dźwięku przy przekręceniu kluczyka, znalazłem ją i po stukaniu gumowym młotkiem czasem zapoda - lecz dalej nie odpala, próbowane na kablach.
Po takim wielokrotnym kręceniu w ogóle nie czuć opar benzyny

Licze na was cudotwórcy
