Odszedł nasz forumowy kolega..... :(
Moderatorzy: Michał_1977, italiano_83, G0 Karcio, Haki, Qto, marcin7x5, VIP
- OLEK Płock
- Nowicjusz
- Posty: 38
- Rejestracja: ndz wrz 11, 2005 00:41
- Lokalizacja: Płock
- Kontakt:
- MateuszCHUDY
- Mały gagatek
- Posty: 80
- Rejestracja: pn lut 27, 2006 21:02
- Lokalizacja: ja jestem?
- Kontakt:
- andrew19_86
- Forum Master
- Posty: 1572
- Rejestracja: wt wrz 27, 2005 18:14
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
-
- Nowicjusz
- Posty: 13
- Rejestracja: ndz cze 11, 2006 13:13
- Lokalizacja: wrocław
Wprawdzie nie znałem go, ale zawsze gdy słyszę że ktoś nagle odchodzi bo komuś się nie spodobało to czy owo, to scyzoryk w kieszeni się otwiera, w gardle ściska, złość wzbiera i czuję niesamowitą niemoc gdyż wiem że nic się nie da już z tym zrobić.
Sam byłem w podobnej sytuacji i mogę się domyślać o co chodziło.
Kiedyś jak byłem młodszy i bardziej naiwny to przeszkodziłem naćpanym gnojkom w kradzieży auta z parkingu. Stałem na przystanku czekając na autobus (nie miałem jeszcze VW). Ruszyłem w ich kierunku wierząc naiwnie że ktokolwiek mnie poprze (około 20 osób było tam). NIKT NIE WSPARŁ MNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nawet "kumpel" z którym stałem tam na przystanku. od tej pory nie jest moim kumplem. Oni chcieli mnie zlinczować, Już nie łyknęli tego auta, ale ja musiałem się nieźle starać by nie skończyć jak nasz ś.p. kolega.
Od tej pory wiem, że nie ma co liczyć na obcych, ani na znajomych i 5 razy należy się zastanowić nim się cokolwiek zrobi w kierunku tego typu spraw.
Ten świat spada na psy, a ludzie..... no cóż dbają o swoje dupy tylko (sorry za słownictwo). Teraz mam 36 lat, dwójkę dzieci i jeśli miałbym kogokolwiek uciszać.......... nie wiem czy bym się zdecydował
MOJE KONDOLENCJE. WIERZĘ ŻE BYŁ TO DOBRY CZŁOWIEK
pozdrawiam wszystkich
Sam byłem w podobnej sytuacji i mogę się domyślać o co chodziło.
Kiedyś jak byłem młodszy i bardziej naiwny to przeszkodziłem naćpanym gnojkom w kradzieży auta z parkingu. Stałem na przystanku czekając na autobus (nie miałem jeszcze VW). Ruszyłem w ich kierunku wierząc naiwnie że ktokolwiek mnie poprze (około 20 osób było tam). NIKT NIE WSPARŁ MNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nawet "kumpel" z którym stałem tam na przystanku. od tej pory nie jest moim kumplem. Oni chcieli mnie zlinczować, Już nie łyknęli tego auta, ale ja musiałem się nieźle starać by nie skończyć jak nasz ś.p. kolega.
Od tej pory wiem, że nie ma co liczyć na obcych, ani na znajomych i 5 razy należy się zastanowić nim się cokolwiek zrobi w kierunku tego typu spraw.
Ten świat spada na psy, a ludzie..... no cóż dbają o swoje dupy tylko (sorry za słownictwo). Teraz mam 36 lat, dwójkę dzieci i jeśli miałbym kogokolwiek uciszać.......... nie wiem czy bym się zdecydował
MOJE KONDOLENCJE. WIERZĘ ŻE BYŁ TO DOBRY CZŁOWIEK
pozdrawiam wszystkich
- Dawca_Nerek
- Forum Master
- Posty: 1887
- Rejestracja: ndz kwie 24, 2005 10:08
- Lokalizacja: F1 DAWCA
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 174 gości