walcze z tym problemem od tamtego roku. raz jest dobrze a raz źle. auto przerywa, nie jedzie, tak jakby świece nie dawały iskry. przez ostatni tydzień przy dodaniu gazu przerywał dopóki sie nie zagrzał-potem jechał normalnie. dzisiaj na zagrzanym silniku też sie tak zaczęło robić. wymieniłem kopułke, palec, przewody, świece, cewke, GAŹNIK. na zimnym silniku musze mu gaz dać bo inaczej odpali i zgaśnie. jak ciepły pali od strzała. wcześniej wariował i na zimnym i na ciepłym
kiedyś jechałem z lublińca do rybnika przez gliwice(80km). jestem w gliwicach i zaczyna sie rodeo. strasznie zamulony był, przerywał, na chwile jechał dobrze potem znowu ful gaz a on 50,40,30,20. dosłownie kilka metrów przed bramą zdechł, próbowałem go odpalić, złapał na sekunde i zgasł. za piątym razem odpalił bez niczego i szedł jak ważka. gdy wracałem, to na 15km na autostradzie a4 zaczęło sie znowu piekło i tak już przez 65km z dużymi problemami
czujnik halla? alternator (na wolnych obrotach światła przygasają)? moduł? a może coś innego?
![popcorn :popcorn:](./images/smilies/popcorn.gif)
sterownik wykluczam ponieważ nie obsługiwał on poprzedniego gaźnika(2e2) a było tak samo