mały up

auto żyje, jeździ i ma się dobrze

dużo czasu upłynęło i nie wiem o czym napisać...
gwint ogarnięty w końcu, to chyba najważniejsze

auto stało bez amortyzatora 5 dni i odpoczywało

próby w imadle nie przyniosły ŻADNEGO efektu... nafta, podgrzewanie, wszytko to jedno wielkie nic!

w życie wszedł plan ostateczny, co się okazało bardzo dobrym wyborem

rysunek techniczny i dorobienie nowej nakrętki

została utoczona z mosiądzu, mam nadzieję że zda egzamin

stara już była tak styrana że...

szlifierka, młotek, przecinak i usunąłem starą nakrętkę, pod którą było utlenione aluminium i zerwane dwa ząbki gwintu... za cholerę bym tego nie odkręcił! używałem nawet takiej siły że klucz imbusowy o średnicy 1cm giął się jak cieniutki drucik

tak więc wczoraj po pracy wszytko poskładałem i dzisiaj rano wyregulowałem gwinciora

przód skręciłem tak że zostało 1cm gwintu więc myśle nie jest najgorzej

tył... dystanse 20mm na samochodzie

i póki co jakiejś rewelacyjnej gleby z tyłu nie ma i raczej nie będzie

bo na trasie do pracy są ze 2-3 hopki na których mi przyciera jak tak jechałem sobie ze 140 km/h, więc po prostu trzeba ostrożnie z oponami żeby nie pociąć

fotki? będą później jeśli się deszcz nie rozpada
ocenicie sami jak wyszło
