Otóż tak. W październiku ub roku zmieniłem w JP skrzynie z 4biegowej na skrzynie 4T. Później w grudniu była zmiana świec na nowe. Do tego monetu silnik ładnei pykał na wolnych obrotach i wszystko było okej. Spalanie w granicach 4.8 do 5.3 max. Po zmianie świec i wymianie poduch silnika okazało sie że nagle obroty ostro spadły i silnik telepie cała budą jakby chciał wyskoczyć, no więc podkręciliśmy go delikatnie. Spalanie dalej było w normie w granicach 5 litrów. Później podczas większych mrozów był krytyczny moment gdy mi ropka zamarzła. No to kilka razy ostro pokręciłem na rozruszniku i od tego momentu autko jak jest zimne ciężko odpala. Nie wiem co jest. Nawet teraz gdy jest na dworze ok 10 stopni, jak wyciągam 'przyśpieszacz' bryka kręci jakby na sucho i do piero po chwili załapuje. Problem znika jak odpalam ale mam wciśnięty pedał gazu do połowy, wtedy pali od strzała. Od jakichś 2 miesięcy staram sie mierzyć spalanie i średnio pozostaje ono w granicach 5,7 - 5.9 litra na 100km, ale często staram sie jechać optymalnie bez wkręcania na maxymalne obroty, tylko dynamicznie. Nie znam sie specjalnie na mechanice. Najbardziej wnerwia mnie to spalanie, bo nagle ni skąd ni z owąd ze średniej 5 litrów zrobiło sie prawie 6 przy takim samym stylu jazdy. Ba! Ze skrzynią 4 mi nawet mniej palił ;| Dlatego jeśli ktoś wiedziałby co może być nie tak i jak temu zaradzić, prosze o jakieś rady
