dzisiaj w drodze do Czechowic- Dziedzic z Bielska około 4 rano wyskoczyłem z prawego pasa na lewy bo koleiny po tirach władowałem się w mega ogromna kałużę po ujechaniu 100 metrów auto zaczęło prychać szarpać az zgasło postałem na poboczu myślę niech odparuje nic amen auto odpala normalnie ale skubie gaśnie nie idzie nawet przekroczyć nim 3tys tak jak by jakaś blokada się odpaliła
