auto to golf MK1 1.6D silnik JK
przelot około 280tkm
jeździł ok, trochę rozciągnięty kręcił się wyżej niż emerycko.
Problemy z układem chłodzenia. Cieknąca chłodnica ale naprawiona.
Jeździł czasami na rezerwie płynu i raz go zagotowałem.
Ubywało strasznie dużo wody ale po naprawie chłodnicy trzyma poziom i nic nie ubywa.
Wciąga olej. Około 1L/1000km.
Rozrząd przydałoby się wymienić ale... niedługo planowany swap na 1Z, więc szkoda zbędnych kosztów.
Fakt, że zmiana może niedługo ale czymś trzeba jeździć po bułki...

co się działo:
wszystko ok, jeździł bez żadnych niedomagań.
Zalałem mu oleju opałowego. Brakło mi na dojazd do domua byłem niedaleko 'stacji', więc w takiej sytuacji mu się dostało te 20 litrów. Rozcieńczyłem go 10L napędu.
Jeździłem tak kilka dni. Zjeździłem z 10L. Został tak na noc. Mróz na zewnątrz (-10)i został przed garażem.
Rano był problem z odpaleniem. Zjechał do ciepłego garażu. Postał kilka godzin i wszystko ok. Pojeździłem trochę. Przejechałem z 50-60km z kilkoma postojami. Wszystko było ok.
Kolejna noc w garażu. Rano przejazd 20km. Wszystko ok. Postał na mrozie w ciągu dnia. Po kilku godzinach przejazd dalej. Odpalił ok. W czasie jazdy po 30km 'w trasie' zaczał się mulić. Trochę gazu i wrócił na chwilę do normy. Zmulony strasznie po kilkuset metrach zaczał ledwo co na wolnych pracować. Ciężko się wkręcał w obrotu. Po kilku minutach musiałem wyciągnąć ssanie. Bez ssania strasznie trzęsło budą. Po puszczeniu ssania gasł. Został na pół godziny. Po tym czasie odpalił normalnie. Przejechałem może z 500m. Nie wchodził na obroty i gasł.
Ściągnięcie do domu i walka
Pierwsze co to wymiana filtra paliwa.
Odpowietrzenie i może to on albo temperatura i... działa!
Wyjazd z garażu i... po kilku minutach znowu nie wchodzi w obroty a później pracuje tylko na ssaniu. Tak przez pół godziny. Na wolnych drży i gaśnie. Na ssaniu pracuje dalej.
Znowu do ciepłego garażu. Postał tak dwa dni i znowu pali od pierwszego ale nie reaguje na gaz. Po chwili z opóźnieniem. Później już wogóle bez reakcji na gaz.
Pierwsza myśl:
przymarzło paliwo w zbiorniku/przewodach/pompie albo zaciągnęło syfu z tego ch..ego opału.
Kupiłem normalnej ropy. Zrobiłem go 'na krótko'. Przewód paliwowy z filtra do pompy i zbiorniczek z ropą grawitacyjnie nad pompą. Kręci ok i tylko momentami mocniej rzuci silnikiem a tak nic poza tym.
Czyszczenie zbiornika zatem zbędne.
Wymieniłem wtryski na takie 'działające'. Bez zmian.
W czasie kręcenia luzowałem poszczególne przewody z pompy na wtryskach i paliwo wyciekało.
O co kaman?
Paliwo podaje, wtryski są w porządku...
Co się mogło stać? Nieszczelność na głowicy?
Czy nieszczelny przewód paliwowy odpowietrzający z pompy może zapowietrzać układ?
Co jeszcze sprawdzić? Silnik prosty jak cep... niby a jednak

Mam jeszcze drugi kompletny 1.6D ale do sprzedaży wolałbym sprawdzić co z tym niż go sprzedawać jako 'niesprawdzony...'.
Z góry dzięki za odzew i wsparcie w tych trudnych chwilach
