Problem mam taki. W trasie padla mi albo uszczelka pod glowica, albo poszla sama glowica.
Objawy: Nagle przytlumione BUM pod maska, potem siwy dym z rury i mokry blok silnika.
Sprawa wyglada tak, ze stalo mi sie to w trasie w srodku nocy i musialem podjechac jeszcze z 5 km przy zerowym stanie plynu chlodniczego. Dolalem niby wszystko co mialem w butelce ale mysle ze silnik "wygonil" ten plyn w ciagu paru chwil (sądząc po ilosci siwego dymu ktory sie za mna wydalal

Przy probach ponownego odpalenia, rozrusznik zrobil obrot na 0,5 sekundy i zamarl. Teraz w ogole nie kreci.
Pytanie do was. Czy silnik jest juz zatarty ? Czy moglo stac sie cos innego co blokuje rozruch silnika. No i pytanie, czy jesli silnik jest zatarty to taniej wyjdzie jego remont, czy lepiej kupic uzywany silnik na podmianke. Mysle ze tansza bedzie ta druga opcja, bo w tej chwili oprocz wymiany uszczelki w tym starym silniku trzeba wymieniac jeszcze pewnie pierscienie ? szlif tez trzeba robic ? no wlasnie co trzeba robic w zatartym silniku ?
No licze na wasze porady, co robic zeby wyszlo najkorzystniej dla mojego portfela...

pozdro
