[mk2]BIAŁY OSAD POD KORKIEM WLEWU OLEJU
Moderatorzy: G0 Karcio, Qto, marcin7x5, VIP
[mk2]BIAŁY OSAD POD KORKIEM WLEWU OLEJU
na zimnym silniku pod korkirm oleju osadza sie biała maz co to moze byc i czym to jest spowodowane ...przy okazji dołaczam fote auta gdyby ktos był zainteresowany kupnem . pozdrawiam
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony ndz lut 12, 2006 16:26 przez karul, łącznie zmieniany 1 raz.
- tomekra
- Użytkownik
- Posty: 477
- Rejestracja: ndz lip 31, 2005 16:25
- Lokalizacja: SKIERNIEWICE
- Kontakt:
ta maź tworzy się najczęściej w zimę jak jeździsz na krótkich odcinkach silnik jest niedogrzany, powinieneś troszkę pojeździć i rozgrzać silnik bo przez tą maź mozesz mieć sporo problemów ona zamardza i blokuje odpowietrzenie silnika a co za tym idzie ciśnienie wraz z olejem wywala albo przez bagnet albo pzez symeringi - było sporo pisane o tym na forum ostatnio
[url=http://www.vag-skierniewice.pl][img]http://images35.fotosik.pl/133/c7ee01e51af0ab20med.jpg[/img][/url]
Dla bardzo dociekliwych żeby zamknąć temat MAAAAAAZIIIIIII POD KORKIEM:
Jak mazia jest łącznie: drażniąco słodka, ma oczka płynu jak w rosole i jest szaroburobrunatna, i np. tworzy warstwę dochodzącą do 0,5 cm grubości pod pokrywa zaworów przy korku, to w oleju jest glikol (płyn chłodniczy). I po rozgrzaniu i przegonieniu auta za bardzo nie chce znikać.
Pod warunkiem, że układ jest zalany tak jak być powinno płynem CHŁODNICZYM a nie wodą.
Uwaga. Trucizna. Mało smaczne. Nie żreć kilograma, nie rozsmakowywać się, nie połykać, wziąć na palec, tylko dotknąć języka, zaraz język wytrzeć chusteczką. Wypłukać w ustach łykiem piwa. Resztę piwa można wypić Autor tak zrobił i żyje, a przy okazji naprawił auto. I wspomógł budżet akcyzą nie tylko paliwową.
Jeśli nie jest słodkie, jest tego mało i ma biały (no, albo w okolicach) kolor - to na pewno są to sktropliny pary wodnej ze spalin i powietrza dostającego się do skrzyni korbowej silnika, po porządnym rozgrzaniu auta i przejechaniu np. 50 km, albo wraz z wiosną powinno zniknąć
Następny pytający o maź dostanie od admina kilo gratis. Do konsumpcji na miejscu. Popitki i zakąski forum nie zapewnia.
Jak mazia jest łącznie: drażniąco słodka, ma oczka płynu jak w rosole i jest szaroburobrunatna, i np. tworzy warstwę dochodzącą do 0,5 cm grubości pod pokrywa zaworów przy korku, to w oleju jest glikol (płyn chłodniczy). I po rozgrzaniu i przegonieniu auta za bardzo nie chce znikać.
Pod warunkiem, że układ jest zalany tak jak być powinno płynem CHŁODNICZYM a nie wodą.
Uwaga. Trucizna. Mało smaczne. Nie żreć kilograma, nie rozsmakowywać się, nie połykać, wziąć na palec, tylko dotknąć języka, zaraz język wytrzeć chusteczką. Wypłukać w ustach łykiem piwa. Resztę piwa można wypić Autor tak zrobił i żyje, a przy okazji naprawił auto. I wspomógł budżet akcyzą nie tylko paliwową.
Jeśli nie jest słodkie, jest tego mało i ma biały (no, albo w okolicach) kolor - to na pewno są to sktropliny pary wodnej ze spalin i powietrza dostającego się do skrzyni korbowej silnika, po porządnym rozgrzaniu auta i przejechaniu np. 50 km, albo wraz z wiosną powinno zniknąć
Następny pytający o maź dostanie od admina kilo gratis. Do konsumpcji na miejscu. Popitki i zakąski forum nie zapewnia.
Ostatnio zmieniony śr sty 25, 2006 19:54 przez czyś, łącznie zmieniany 1 raz.
MH po przeszczepie bloku - alive&kicking!
Metoda śmieszna, ale skuteczna. Auto mi delikatnie świrowało, nie wiedzaiałem co jest, a widocznych ubytków płynu nie było wcale.
Ale kilka symptomów wskazywało na kłopoty z uszczelką pod głowicą: delikatne przegrzewanie, wycieki z układu chłodzenia nie do opanowania, i ta maź, której m. zd. było za dużo.
Znajomo mechanicy stweierdzili, że to nie jest uszczelka. Ale myśl nie dawała mi spokoju, więc sprawdziłem w taki sposób, jak opisałem, bo np. było tego dużo i nie znikało po 2 godzinach latania autem po mieście na niskich biegach.
Wskazane byłoby zmierzyć jeszcze kompresję dla pewności, ale darowałem sobie.
Zdjąłem głowicę i co się okazało?
Uszczelka z widocznymi śladami przepaleń między cylindrami a kanałami chłodziwa (czarne smugi od przegrzania i spalin). Głowica nie była planowana przy poprzedniej wymianie uszczelki itp.
Próba "na smak" była bezbłędna, było to początkowe stadium walniętej uszczelki. Stara uszczelka jeszcze leży w garażu. Ślady przepalenia są ewidentne i widoczne wyraźnie. Oszczędziłem sobie kłopotów typu zasyfiony totalnie olej (płynu przeciekało na tyle mało, że maź była pod pokrywą zaworów i w odmie tylko), tj. praktycznie dwukrotna jego wymiana z okazji naprawy po totalnym wywaleniu uszczelki, wżery w bloku lub głowicy itp. A jeszcze np. holowanie, i inne cuda, w momencie gdy uszczelka padłaby totalnie (co nastąpiłoby wkrótce, bo nawet blachy na uszczelce były całkowicie popękane, a materiał uszczelki między cylindrami a kanałami chłodziwa całkowicie skruszały i osypujący się)
Po naprawie maź wróciła, ale w minimalnej, tyciej tyciej ilości, jest bialutka i lekko gorzka, tak jak olej silnikowy. I to są skropliny z pary wodnej. W passacie ma kolor beżowo-szary, ale też jest jej maluteńko. I słodka nie jest na pewno (tj. drażniąco słodka - wystarczy porównać smak płynu ze zbiorniczka z mazią - jak jest podobny, to będzie to glikol w oleju).
Ale kilka symptomów wskazywało na kłopoty z uszczelką pod głowicą: delikatne przegrzewanie, wycieki z układu chłodzenia nie do opanowania, i ta maź, której m. zd. było za dużo.
Znajomo mechanicy stweierdzili, że to nie jest uszczelka. Ale myśl nie dawała mi spokoju, więc sprawdziłem w taki sposób, jak opisałem, bo np. było tego dużo i nie znikało po 2 godzinach latania autem po mieście na niskich biegach.
Wskazane byłoby zmierzyć jeszcze kompresję dla pewności, ale darowałem sobie.
Zdjąłem głowicę i co się okazało?
Uszczelka z widocznymi śladami przepaleń między cylindrami a kanałami chłodziwa (czarne smugi od przegrzania i spalin). Głowica nie była planowana przy poprzedniej wymianie uszczelki itp.
Próba "na smak" była bezbłędna, było to początkowe stadium walniętej uszczelki. Stara uszczelka jeszcze leży w garażu. Ślady przepalenia są ewidentne i widoczne wyraźnie. Oszczędziłem sobie kłopotów typu zasyfiony totalnie olej (płynu przeciekało na tyle mało, że maź była pod pokrywą zaworów i w odmie tylko), tj. praktycznie dwukrotna jego wymiana z okazji naprawy po totalnym wywaleniu uszczelki, wżery w bloku lub głowicy itp. A jeszcze np. holowanie, i inne cuda, w momencie gdy uszczelka padłaby totalnie (co nastąpiłoby wkrótce, bo nawet blachy na uszczelce były całkowicie popękane, a materiał uszczelki między cylindrami a kanałami chłodziwa całkowicie skruszały i osypujący się)
Po naprawie maź wróciła, ale w minimalnej, tyciej tyciej ilości, jest bialutka i lekko gorzka, tak jak olej silnikowy. I to są skropliny z pary wodnej. W passacie ma kolor beżowo-szary, ale też jest jej maluteńko. I słodka nie jest na pewno (tj. drażniąco słodka - wystarczy porównać smak płynu ze zbiorniczka z mazią - jak jest podobny, to będzie to glikol w oleju).
MH po przeszczepie bloku - alive&kicking!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 288 gości