Opiszę krok po kroku jak doszło do tego zwarcia...
Wsiadłem do samochodu, wyciągnąłem dźwignię przyspieszacza zapłonu, poczekałem aż zgaśnie kontrolka świec żarowych odpaliłem, po przejechaniu 100 metrów ze skrzynki bezpieczników pojawił się szary gęsty dym, i po zgaszeniu auta ale na włączonym zapłonie było słychać "pstrykanie". Po chwili ustało, odpaliłem samochód i pojechałem. Gdy w czasie jazdy chciałem schować dźwignię przyspieszacza - nie mogłem, była zablokowana.
Po dojechaniu na miejsce spojrzałem pod maską i okazało się że odkręciła się nakrętka zaznaczona na fotce niebieską strzałką. Blaszka którą trzyma ta nakrętka wraz z elementem zaznaczonym na czerwono leżała na elemencie doprowadzającym prąd do świec żarowych. (spowodowała zwarcie)
Wyjąłem stamtąd ową blaszkę. Za 3 godziny gdy chciałem odpalić samochód kręcił z 30 sekund ale w końcu złapał.
Po nocy następnego dnia kręciłem do rozładowania aku i nawet się nie odezwał.
Z wydechu widać było szary dym i nic więcej.
Zajrzałem do skrzynki bezpieczników i okazało się że przekaźnik nr 124 aż wtopił się w skrzynkę... jakoś go wyjąłem. przewody przy świecach aż stopiły się.
moje pytanie brzmi.
1. Co jest przyczyną tego że nie mogę odpalić? Niesprawny układ zasilania świec żarowych?
2. Za co jest odpowiedzialny przekaźnik 124?
3. proszę o jakiś schemat obwodu świec żarowych wraz ze wszystkimi przekaźnikami itp...
