Krótka historia:
Pod koniec lipca tego roku postanowiłem wyczyścić kierownice w turbosprężarce. Zdemontowałem turbinę, zacząłem ją rozbierać i podczas gdy zbijałem muszlę gorącą wyleciały z turbiny takie części:

Po "analizie" ustaliłem, że jeszcze jak auto jeździło w swojej ojczyźnie, to głowicę wypluło przez tłumiki, a to są tylko jej szczępy, a konkretnie fragmenty przylgni zaworowych. Przez tą przygodę z głowicą stało się to:

Postanowiłem kupić nową tubinę. Zakupiona turbina była fabrycznie nowa, nie regenerowana tylko NOWA:





Podczas wymiany turbiny był wymieniony olej i filtry, czyszczony kolektor wydechowy, ssący wraz z zaworem EGR i dolotami w głowicy. Wszystkie prace przeprowadzałem sam. Od tego czasu przejechałem ok. 6 tysięcy km. po czym został zaślepiony z dwóch stron EGR, oraz rozebrany i wyczyszczony N75.
Po wymianie turbiny był przyrost mocy - wiadomo. Po zaślepieniu EGR i czyszczeniu N75 auto dostało wreszcie fabrycznego kopa. Pojawiło się tylko jedno "ale". Podczas ostatnich prac, czyli zaślepiania EGR i czyszczeniu N75 zaobserwowałem, że sztanga turbiny lekko się przycina. W miejscu gdy się już prawie całkiem unosi, czyli przy prawie max. doładowaniu. Pod ręką, jak podnoszę sztangę czuć taki metaliczny przeskok. Na wolnych obrotach odpinałem i zakładałem wężyk podciśnieniowy przy krućcu, który wychodzi z pompy podciśnienia i zaobserwowałem, że sztanga się podnosi w pełnym zakresie, ale widać ten przeskok, jej ruch nie jest całkiem płynny.
Moje pytanie: dlaczego tak się dzieje i co może być przyczyną? Dodam tylko, że autko to pełna seria bez wirusów. Tym Golfem jeżdżę tylko ja, a podczas jazdy mam kilka zasad:
- Nie stosuję emerytstyle
- Jeśli silnik nie jest nagrzany do ok. 70 stopni to kręcę go tylko do 2300 max.
- Jeśli silnik jest nagrzany do 90 stopni to staram się nie schodzić z obrotami poniżej 1900, a but do 4500 kiedy tylko warunki pozwalają

PS. Się rozpisałem, ale ta sytuacja mnie trochę martwi.
