Wczoraj przytrafiła mi się raczej niemiła niespodzianka. Jechał sobie swoim golfikiem, dosyć spokojnie. Coś mie podkusiło żeby delikatnie przycisnąć, jak odpuściłem to silnik zaczął pracować dosyc nierówno, jakby zapłon wypadał na którymś garze. Zatrzymałem się zatem, cisnienie oleju, egt, wszystko idealnie. Podniosłem maske, nic niecikło, tylko sporadycznie dało się usłyszeć lekie stukanie. Zgasiłem zatem silnik, Siostra scholowała mnie do domu. Pierwsze co zrobiłem to wykręciłem świece, wszystkie dobre oprócz 4:
Jak widać świeca wygląda jakby ktoś ją zmlotkował. Podjąłem decyzję, żezdejmę głowice
Podczas rozkręcania okazało się, że część kolektora dolotowego była niedokręcona ( dlatego pewnie auto nie jeździlo jak trzeba ).
Po zdjęciu głowicy wszytsko było jasne:
Kawałek aluminium był powodem tego calego zamieszania. Mógł on się pojawić z IC, którego przerabiałem ( po spawaniu udałem sie z nim na myjke, na którek kumpel pod wysokim ciśnieniem go dokładnie umył - może jednak nie aż tak dokladnie ), bądź kawałek spawu z kolektora co raczej wykluczam.
