
Przeżyłem dzisiaj koszmar

I po przejechaniu 50 km zaczeły sie kłopoty.
A dokładniej auto zgasło, a odpaliło dopiero po parokrotnym przekręceniem zapłonu jakieś 20 razy i odstaniu 3 min.
Myśle sobie pewnie nic poważnego, ale zaczął gasnąć coraz częściej, aż wkońcu gasł co 10 min
Najgorsze jest to że gasł mi tak na skrzyżowaniach i na rondach, a ja musiałem stać na awaryjkach za każdym razem po 3 min jak nie dłużej

Cudem jakoś dojechałem do domu a on i zgasł to ja sprawdzam czy jest iskra i jest.
To ściągam szlałfik paliwa i zonk paliwo nie leci po przekeciu stacyjką.
Myśle sobie sprawdze przy samej pompce paliwa.
Sciągam z pompki szlałfik, kolega przekręca stacyjke, i słysze jak pompka chodzi a paliwo nie leci. Tylko czasami troszeczke tak ociupinke spluną paliwkiem z pare kropel i tyle.
To nie dziwne ze słychać jak popka chodzi a paliwa nie daje ??
PS. szlałfików nie pomyliłem przy pompce "wszystkie sciągnełem"
i czy opłaca sie kupić pompke z allegro za te 120 zł ??