[2.0 16V ACE] KE-Motronik - odpalanie, ciśnienie paliwa
: wt paź 30, 2012 17:20
Cześć Wam.
Na początek kawałek historii Więc tak w zeszłym roku pękł mi pasek alternatora jakimś cudem resztki wpadły w rozrząd od dołu i głowice szlak trafił. Założyłem głowice z 9a, tak jak przyszła tak włożyłem. Od tego czasy zaczęły się problemy z zapalaniem po dłuższym postoju. Wcześniej auto paliło z pół obrotu jak Tdi im zimniej tym lepiej J Jedyna rzecz, która była zmieniana razem z głowicą to kopułka, niby BOSCHa nowa za tanie pieniądze kupiona na allego, przyszła w ori kartoniku ze znaczkami VAGa nr na kartoniku był od kopułki. Z czasem zauważyłem, że uszczelniacze są walnięte i wciąga olej dlatego w zeszłym miesiącu założyłem głowę po regeneracji. W ciągu roku oprócz głowicy w aucie wymieniłem:
- palec rozdzielacza
- tą kopułkę
- świece
- akumulator ciśnienia paliwa
- biały czujnik ori
- sondę lambda
- wtryskiwacze
- cały kompletny wtrysk 100%
- skład mieszanki ustawiony idealnie, nie szarpie, kręci się do końca
- wszystkie filtry
- wszystkie uszczelki, gumki, rurki, wężyki
- Wtryskiwacz rozruchowy
- Cewkę zapłonową
Dokładanie jest tak, że auto musi chwilkę dłużej pokręcić, albo raz zgaśnie i po 3 obrotach zapali, jak zgaszę mogę już gasić i zapalać ile chcę i za każdym razem pali na strzała. Dodam, że we wszystkich kostkach od czujników są odpowiednie napięcia, rozruchowy pięknie rozpyla i właśnie jak przekręcę to rozruchowy się załączy, auto wskoczy na 2000obr i zgaśnie i muszę chwilę pokręcić.
Dzisiaj to otworu pomiarowego w rozdzielaczu wpiąłem manometr made in. „JA”
włączyłem zapłoni i pokazało 3,5 bar, czyli książkowo jak w serwisówce
po odpaleniu ciśnienie jest 5.8bar i po paru sekundach dobija do równych 6bar, po zgaszeniu mam na zegarze 3,5bar
EDIT:
Po 3 godzinach postoju, ciśnienie na manometrze było 2,5bar, włączyłem zapłon, dobiło do 3,5bar auto odpaliło za pierwszym razem ale przez chwile nierówno chodziło później zaczeło się lekkie falowanie a na manometrze było cały czas tylko 3,5bar zgasiłem auto, zapaliłem jeszcze raz i było już 6bar i silnik chodził idealnie równo, teraz trzeba zlokalizować co jest przyczyną zbyt małego ciśnienia, aumulator ciśnienia podmieniałem jest bez zmian, przychodzi mi do głowy aby podmienić regulator ciśnienia albo, któryś wtrysk się przycina i puszcza paliwo do cylindra przez co spada ciśnienie, dlatego odkręce przewody od rozdzielacza a w ich miejsce przykręce krótkie zaślepione, później wepne manometr przed filtr paliwa bezpośrednio w rurkę od paliwa, filtr był zmieniany, jest Manna więc mało prawdopodobne żeby był trafiony. Czy za ten problem może odpowiadać pompa paliwa? Zazanczam, że później jak ciśnienie jest w normir auto jeździ jak powinno, nie szrpie, nie faluje nie gaśnie i spokojnie dokręca się do odcięcia, pompka jest ori Pierburga
Na początek kawałek historii Więc tak w zeszłym roku pękł mi pasek alternatora jakimś cudem resztki wpadły w rozrząd od dołu i głowice szlak trafił. Założyłem głowice z 9a, tak jak przyszła tak włożyłem. Od tego czasy zaczęły się problemy z zapalaniem po dłuższym postoju. Wcześniej auto paliło z pół obrotu jak Tdi im zimniej tym lepiej J Jedyna rzecz, która była zmieniana razem z głowicą to kopułka, niby BOSCHa nowa za tanie pieniądze kupiona na allego, przyszła w ori kartoniku ze znaczkami VAGa nr na kartoniku był od kopułki. Z czasem zauważyłem, że uszczelniacze są walnięte i wciąga olej dlatego w zeszłym miesiącu założyłem głowę po regeneracji. W ciągu roku oprócz głowicy w aucie wymieniłem:
- palec rozdzielacza
- tą kopułkę
- świece
- akumulator ciśnienia paliwa
- biały czujnik ori
- sondę lambda
- wtryskiwacze
- cały kompletny wtrysk 100%
- skład mieszanki ustawiony idealnie, nie szarpie, kręci się do końca
- wszystkie filtry
- wszystkie uszczelki, gumki, rurki, wężyki
- Wtryskiwacz rozruchowy
- Cewkę zapłonową
Dokładanie jest tak, że auto musi chwilkę dłużej pokręcić, albo raz zgaśnie i po 3 obrotach zapali, jak zgaszę mogę już gasić i zapalać ile chcę i za każdym razem pali na strzała. Dodam, że we wszystkich kostkach od czujników są odpowiednie napięcia, rozruchowy pięknie rozpyla i właśnie jak przekręcę to rozruchowy się załączy, auto wskoczy na 2000obr i zgaśnie i muszę chwilę pokręcić.
Dzisiaj to otworu pomiarowego w rozdzielaczu wpiąłem manometr made in. „JA”
włączyłem zapłoni i pokazało 3,5 bar, czyli książkowo jak w serwisówce
po odpaleniu ciśnienie jest 5.8bar i po paru sekundach dobija do równych 6bar, po zgaszeniu mam na zegarze 3,5bar
EDIT:
Po 3 godzinach postoju, ciśnienie na manometrze było 2,5bar, włączyłem zapłon, dobiło do 3,5bar auto odpaliło za pierwszym razem ale przez chwile nierówno chodziło później zaczeło się lekkie falowanie a na manometrze było cały czas tylko 3,5bar zgasiłem auto, zapaliłem jeszcze raz i było już 6bar i silnik chodził idealnie równo, teraz trzeba zlokalizować co jest przyczyną zbyt małego ciśnienia, aumulator ciśnienia podmieniałem jest bez zmian, przychodzi mi do głowy aby podmienić regulator ciśnienia albo, któryś wtrysk się przycina i puszcza paliwo do cylindra przez co spada ciśnienie, dlatego odkręce przewody od rozdzielacza a w ich miejsce przykręce krótkie zaślepione, później wepne manometr przed filtr paliwa bezpośrednio w rurkę od paliwa, filtr był zmieniany, jest Manna więc mało prawdopodobne żeby był trafiony. Czy za ten problem może odpowiadać pompa paliwa? Zazanczam, że później jak ciśnienie jest w normir auto jeździ jak powinno, nie szrpie, nie faluje nie gaśnie i spokojnie dokręca się do odcięcia, pompka jest ori Pierburga