Golf MK3 2.0 ABA vs Mazda 323 1.8 16v
: wt maja 28, 2013 07:55
Pewnego dnia jadąc sobie spokojnie z pracy (a jadę bardzo spokojnie bo półtorej kilometra drogi od zakładu jest z poniemieckiej kostki brukowej i płyt betonowych) jakieś 40km/h dogonił mnie z wielkim impetem kumpel z roboty mazdinką 323f 1.8 16v z przedziału lat 1994-1998 legitymującą się 114 źróbkami.
Od razu było wiadome - gość chce się popróbować Na kostce oczywiście spokój, bo auto uśpione dosyć nisko i jak można niszczyć gwint na głupotę... Kumpel siedzi na tyle i naciska ale ja oczywiście nic. dojechałem do przejazdu kolejowego, standard - jedynka i na pół sprzęgła (uwielbiam zirytowanie ludzi jadących za mną wtedy ), a za torami już tylko krzyżóweczka na której skręcamy w lewo i wjeżdżamy na przysłowiowy "stół". Odczekuję kilka sekund żeby kolega też przejazd pokonał i wyjechał w lewo a następnie jak na znak obaj kita jeden brak trakcji bez strzału ze sprzęgła, dwa złapało, trzy 120 na zegarze i cztery nie było po co się ganiać już bo było 160km/h a odległość między mną a nim się powiększała. Obaj odpuściliśmy już.
Następny przypadek z tym samym chłopaczkiem jakieś 2 tygodnie temu:
Jadąc sobie spokojnie do narzeczonej w obszarze zabudowanym (oczywiście 50km/h ) i tak samo doleciał mnie przypadkowo mazdą .
Wiadomo będzie ganianka Myślę - dałem rade raz, to i może drugi raz go zjem . Wyjazd poza obszar zabudowany na kawałek prostej, kolega siadł ostro na zderzaku (najwyraźniej przy redukował), to ja trójka i ognia rezultat taki jak poprzednio
można śmiało rzec:
2:0 dla Golfa
Zapytany dlaczego tak słabo odpowiedział:
"konie mi zdechły"
Od razu było wiadome - gość chce się popróbować Na kostce oczywiście spokój, bo auto uśpione dosyć nisko i jak można niszczyć gwint na głupotę... Kumpel siedzi na tyle i naciska ale ja oczywiście nic. dojechałem do przejazdu kolejowego, standard - jedynka i na pół sprzęgła (uwielbiam zirytowanie ludzi jadących za mną wtedy ), a za torami już tylko krzyżóweczka na której skręcamy w lewo i wjeżdżamy na przysłowiowy "stół". Odczekuję kilka sekund żeby kolega też przejazd pokonał i wyjechał w lewo a następnie jak na znak obaj kita jeden brak trakcji bez strzału ze sprzęgła, dwa złapało, trzy 120 na zegarze i cztery nie było po co się ganiać już bo było 160km/h a odległość między mną a nim się powiększała. Obaj odpuściliśmy już.
Następny przypadek z tym samym chłopaczkiem jakieś 2 tygodnie temu:
Jadąc sobie spokojnie do narzeczonej w obszarze zabudowanym (oczywiście 50km/h ) i tak samo doleciał mnie przypadkowo mazdą .
Wiadomo będzie ganianka Myślę - dałem rade raz, to i może drugi raz go zjem . Wyjazd poza obszar zabudowany na kawałek prostej, kolega siadł ostro na zderzaku (najwyraźniej przy redukował), to ja trójka i ognia rezultat taki jak poprzednio
można śmiało rzec:
2:0 dla Golfa
Zapytany dlaczego tak słabo odpowiedział:
"konie mi zdechły"