

Cała historia zaczeła sie od tego ze wybrałem sie na przejażdzke po grunwaldzkiej i zaczeło sie niezbyt bo od BMW serii 3 tej z tych nowych która mi troche złoiła dupsko


Wracając juz do domu na światłach obok zieleniaka w strone pruszcza stanął kolega w/w lexie. Spojrzenia wymienione i juz było wiadomo o co chodzi. No to zielone i ogień, start troszke przespałem ale uciekł mi moze na pół maski, dwojka juz jestem równo, trójka juz jestem o pół dlugości przed nim cały czas odchodząc i hamowanie bo zakręt sie zbliżał. Na Swiatłach na hucisku gościu tylko zapytał co ja mam za silnik, riposta ode mnie i dowiedzialem sie ze 276 ps





kill is kill
