Na szczęście będzie to czysto teoretyczne pytanie, ale na przyszłość może się komuś przyda ta wiedza.
Posłużmy się moim przykładem - posiadam Volvo 960 z 1994 roku oraz mk2 w limitowanej wersji z rzadkim silnikiem, z 1991 roku. Oba auta, wg. towarzystw ubezpieczeniowych warte są grosze - Volvo jakieś 1300 zł, Golf pewnie mniej. Realnie wartość tych aut jest zdecydowanie wyższa - identyczne modele Volvo w ogłoszeniach wyceniane są na 4000-15000 zł, Gola natomiast ciężko wycenić, bo w ogłoszeniach się pojawiają sporadycznie. Na zachodzie (Niemcy) ich ceny są jeszcze wyższe.
I tu pojawia się pytanie - otóż może wydarzyć się sytuacja, że dojdzie do stłuczki (nie z mojej winy). Szkoda będzie likwidowana z OC sprawcy. Z racji niskiej wartości aut wg. TU, oczywiście wystąpi tzw. szkoda całkowita, bo nawet najmniejsze zarysowanie zderzaka będzie podchodzić pod taką szkodę.
Ubezpieczyciel, jak znam życie, zaproponuje wypłatę kilkuset zł, którą mogę co najwyżej na piwo przeznaczyć, a nie na naprawę auta.
Czy jest jakaś możliwość by uniknąć takiej sytuacji, czyli otrzymać od ubezpieczyciela kwotę potrzebną na naprawę auta? A jak to wygląda z pojazdami zarejestrowanymi jako zabytkowe? Bardzo jestem ciekaw...
Szkoda całkowita w przypadku starego auta - jak to jest?
Moderatorzy: jhosef, doggie, VIP
Szkoda całkowita w przypadku starego auta - jak to jest?
W przypadku pojazdów zabytkowych, ubezpieczyciel ma obowiązek zrekompensowania wszelkich kosztów związanych z doprowadzeniem samochodu do stanu z przed wypadku. Przy czym pojazd ten nie musi mieć żółtych tablic (wystarczy, że ma ukończone 25 lat i jest zgłoszony do rejestru zabytków motoryzacji).herbu pisze:otrzymać od ubezpieczyciela kwotę potrzebną na naprawę auta? A jak to wygląda z pojazdami zarejestrowanymi jako zabytkowe?
Odnośnie yungtimerów, rzecz jest nieco bardziej skomplikowana. Wprawdzie art 363 k.c. mówi o obowiązku zrekompensowania kosztów przywrócenia do stanu poprzedniego, jednak w przypadku szkody całkowitej, świadczenie wypłacane jest w pieniądzu. A zatem ubezpieczyciel najpierw określa wysokość szkody (szacunkowa wartość auta przed wypadkiem), a następnie wypłaca należną kasę. Zwykle - tak jak to opisałeś - cena pojazdu stanowi "groszową" sprawę, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zwiększyć tę szacunkową wartość. Pojazdy nadgryzione zębem czasu, na rynku zwykle przedstawiają wartość złomu, ale przywrócenie im dawnego blichtru i wigoru, to już spore wydatki. Właśnie udokumentowanie tych wydatków, podniesie wartość szacunkową pojazdu przed wypadkiem, nie mogą to być jednak koszty bieżących napraw, wymiany płynów, filtrów, klocków hamulcowych, czy opon, bo te ulegają naturalnemu zużyciu w trakcie eksploatacji, ale wymiana całych podzespołów ( nawet używanych /silnik, skrzynia biegów, kompletne zawieszenie, czy kompletne układy wydechu, chłodzenia/), już ten warunek spełniają. Pomimo tego ubezpieczyciele raczej niechętnie sięgają do własnej kieszeni i zwykle w takich sprawach trzeba zaangażowania sądu. Niemniej jednak, fachowo sporządzone pismo odwoławcze, podparte odpowiednią dokumentacją (wykaz kosztów), potrafi czynić cuda. Dla przykładu podam, że pomogłem koledze uzyskać 2200 zł za cc 700 z 93 roku, który był przez rzeczoznawcę wyceniony na 900 zł.
Pozdrawiam. Henryk
specjalista z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i odszkodowań powypadkowych
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 36 gości