Dzięki wielkie Panowie za treściwe odpowiedzi
Nie ma co się na siebie unosić bo fajnie, że każdy się wypowiada. Nie jestem laikiem jeśli chodzi o mechanikę więc odfiltruję sobie odpowiedzi "na pewno błędne" więc jeszcze raz bez nerwów
Wracając do tematu.. teraz postaram się możliwie szczegółowo opisać wszystko co się dzieje i co podejrzewam, więc proszę o uwagę i opinie
Jaro-Ino pisze:Po pierwsze proponowałbym dotankować, bo może gdzieś przy flitrze paliwa masz nieszczelność i łapie powietrze, a ma tym łatwiej im mocniej musi ciągnąć z baku.
Nie ma znaczenia czy bak jest pełny czy prawie pusty
Jaro-Ino pisze:Czy ten wzrost obrotów jest po przygazówce i wtedy momentalnie gaśnie?
Tak ten efekt pojawia się kiedy na zimno dodam energicznie gazu... gdybym odpalił i zostawił samochód na kilka chwil żeby sobie na wolnych pochodził to problem nie pojawi się wcale.
Jaro-Ino pisze:Przy podpartych zaworach raczej spotkałyby się one z tłokami. Pytanie czy rozrząd jest prawidłowo poskładany i czy tłoki nie trąciły zaworów przez przestawienie wałka rozrządu.
Rozrząd jest poskładany prawidłowo i nie przejechał więcej niż 15tyś km odkąd został wymieniony. Podejrzewam przycierające się szklanki (dopiero wymieniane, ale zaraz do tego wrócę). Po zgaśnięciu silnik ewidentnie ma uchylone zawory i brak kompresji - po chwili kręcenia pojedynczo na tłoki wraca kompresja, aż w końcu odpali.
Jaro-Ino pisze: Problem zdiagnozowałem. Pęcherzyki powietrza w przewodach od filtra. Pompa nie mogła sobie poradzić z tym powietrzem. Bujnięcie samochodu powodowało, że pęcherzyk cofał się z pompy do przewodu i wtedy odpalał od razu.
Filtr paliwa i powietrza jest nowy (wymieniony paręnaście dni temu) - problem bez zmian... powietrza w układzie paliwowym nie ma co widać na wszystkich przeźroczystych przewodach. Powietrze było przez kilka chwil jak założyłem nowy filtr bo nie zalałem go ropą - później wszystko ładnie się odpowietrzyło.
Jaro-Ino pisze: mogą występować problemy z rozruchem i kulawym chodzeniem jeśli któraś świeca grzeje dużo słabiej.
U mnie po odczekaniu do cyknięcia pali na dotyk i od razu równiutko chodzi, bez rzucania silnikiem.
Świece są nowe i wszystkie pięknie grzeją więc tego nie biorę w ogóle pod uwagę.
Jak już wcześniej napisałem:
" jakieś 3 miesiące temu padła mi szklanka i popychacz uszkodził wałek rozrządu. Wszystkie szklanki zostały wymienione na nowe razem z wałkiem rozrządu (wałek używany). Pierwszy raz zrobiło się tak dwa dni po naprawie... może ze dwa razy. Potem wszystko było ok aż do tej pory. "
Mechanik (niby zaufany), do którego jeżdżę jak już mam nóż na gardle bo inaczej wszystko robię sam, miał dokonać następujących napraw:
- Wymienić szklanki na nowe oryginalne
- wymienić wałek rozrządu, który przez awarię szklanki został uszkodzony (podobno)
- wymienić olej wraz z filtrem oleju.
Olej zaraz po wymianie był czarny jak smoła, co jest raczej niemożliwe, ale mówię sobie - to diesel i długo pewnie nie był wymieniany to się przepłukał i tak wyszło (czy to możliwe? - w benzynie po wymianie zawsze miałem długo czyściutki olej na bagnecie)
Podczas oględzin silnika na drugi dzień po naprawie odkryłem, że świece żarowe są odłączone oprócz pierwszej (na pewno wcześniej było ok.. czy do wymienionych napraw trzeba odłączać świece lub zdejmować głowicę z silnika??)
Podczas trasy nad morze tego samego dnia wygotował mi się akumulator i zniszczył alternator (przypomniałem sobie wtedy, że półroczny aku po odebraniu od mechanika był "spocony" czego wcześniej nie było)
Zadzwoniłem do mechanika z pytaniem co się kur.. dzieje? Ten bez namysłu odpowiedział, że wieszają się wtryski i w zasadzie to rozrząd trzebaby wymienić bo licho wygląda (dodam dla przypomnienia, że wtedy miał jakieś 10tyś. km) :/
Ostatnia ciekawostka, która potwierdza moją teorię jest taka, że przed wczoraj dolałem pół litra świeżego oleju bo było ciut mało i... przez dwa odpalenia na zimno problem nie wystąpił wcale...
...i teraz moja wersja zdarzeń:
Mechanik wymienił szklanki (nie wiem nawet czy wszystkie), oraz prawdopodobnie wałek rozrządu. Nie wymienił oleju (który dostał ode mnie nowy), ale zmienił filtr oleju.. nie wiem czy na nowy, ale na pewno był inny niż miałem wcześniej - na starym oleju (smoła) nowe szklanki się delikatnie kleszczą na zimno (w/g mnie). Rozpiął świece zostawiając tylko jedną - kontrolka świeci i na lato wystarczy na rozruch.. będzie chłodniej to klient wróci bo nie będzie odpalał. Resztę dopowiedzcie sobie sami bo nie mam pomysłu na aku i alternator...
W każdym razie owego mechanika więcej nie odwiedzę wcale.
Podsumowując uważam, że auto zostało zasabotowane w kilku punktach bo wszystko na to wskazuje.
Auto przed padniętą szklanką chodziło jak w zegarku. Jest to rocznik 92 z przebiegiem ok. 340 tyś. km - jest to autentyczny przebieg budy, zawieszenia i skrzyni.. korpus silnika przy przebiegu 164 tyś. został wymieniony na nowy w niemieckim serwisie (co potwierdza książka serwisowa oraz serwis niemiecki, który dokonał naprawy).
W najbliższym czasie wymienię olej i filtr i dam znać czy pomogło.
Wypowiedzcie się co o tym myślicie i z góry wielkie dzięki