Piękną Wielką Niedzielę miałem przed samochodem. Po jeździe w trasie ( szybkiej) i dopiero jak zjechałem na polne drogi wywaliło plastikową rurę idącą od IC do kolektora dolotowego. Rura tarła o koło pasowe od alternatora a to ją przedziurawiło. Opaska na intercoolerze za słabo trzymała i musiałem zderzak zdejmować żeby to poskładać i zakleić taśmą rurę.
![Obrazek](http://images50.fotosik.pl/280/408046092b035c55med.jpg)
![Obrazek](http://images39.fotosik.pl/276/f23cabae5b8fdf05med.jpg)
![Obrazek](http://images47.fotosik.pl/280/10cf6bc1d4bfdec8med.jpg)
Możliwe, że przez ową opaskę było przed zdarzeniem nieszczelne stąd brak mocy, chociaż akurat tutaj temu winna jest nieporuszająca się sztanga. Aczkolwiek bo zabiegu reanimacji rury po raz pierwszy zacząłem słyszeć delikatny (takie mam odczucie) świst turbiny. Owa powstała dziura raczej jest solidnie uszczelniona,dobrą taśmą. Mam pytania:
Czy świst oznacza, że właśnie teraz układ trzyma ciśnienie i turbinka się ładnie buja, czy może właśnie na odwrót?
Rurę raczej tak czy siak trzeba wymienić...
Ps. Chyba słabe to łączenie gumowej przelotki z plastikową rurą opaską ściskaną śrubą. Ciśnienie rzędu 2,5 bara jak sie nie myle robi swoje, do tego tak blisko jest to 'gołe' koło pasowe. Ciasnota jak cholera.