Posiadam GOlfa II 1.6 D od dwóch tygodni niecałych. Jego przebieg to 270 000 km - około.
Gdy nastały większe mrozy od -16 do -20 pojawił się problem z jego odpaleniem. Do tej pory samochód odpalał za 2-3 razem, czasem za 4.
Wygląda to w ten sposób, iż gdy samochód jest ciepły/ nagrzany odpala od pierwszego razu. Gdy byl zimny to musiałem go trochę podkręcić - ale palił. Od 3 dni stoi - nie jestem w stanie go uruchomić - akumulator jest nowy - trzyma bardzo dobrze.
Podejrzewalem po lekturze forum i nie tylko, iż to wina filtru paliwa do ktorego dostał się osad, który w tak niskiej temperaturze zamarzł i uniemożliwia rozruch.
Był tam bardzo stary filtr- a nie zdąrzyłęm dokonać wymiany przed przymrozkami.
Zakupiłem częsci, i chciałem podprowadzić samochód do mechanika dziś. Nie chcąc się bawić w wymiane filtra na dworzu pod blokiem - nie dysponuję garażem próbowalem go jedynie uruchomić i zaprowadzic do mechanika.
Wpadłem na pomysł by przy pomocy suszarki "ogrzać" filtr i w ten sposób uruchomić auto/
Mimo ogrzewania 3 krotnego filtra mniej więcej po 5 minut - pomiędzy każdym razem nastapiły próby odpalenia samochodu - samochód nie odpalił.
Postęp był tylko taki, że odpalił jakby na sekudne - poleciała chmura dymu, i natychmiast zgasł.
Czy to rozrusznik, czy dalej ogrzewać filtr suszarką?:)
CHcę tylko uruchomić aby dojechać do mechanika - nie holować...

proszę o poradę