
Równie dobrze, możesz przeciągnąć bardzo mocno samochód na starym oleju (ale ja bym tak nie robił) i wtedy zmienić na świeży. Mój kolega postanowił w zeszłym tygodniu zrobić to inaczej: zalał nowy olej, wymienił filtr i zamiast po 10.000km postanowił wymienić go wcześniej (po 5.000km), a tuż przed wymianą dać silnikowi w kość.
Ja niedawno przeszedłem z półsyntentyku na syntetyk. Z Mobila Super 2000 X1 10W40 na Mobil 1 Peak Life 5W50. Zrobiłem płukankę silnika, zalałem olej 5W50, zmieniłem filtr na Boscha i pojechałem na A2. Zrobiłem tak prawie 200km, wróciłem, znów zalałem płukanką, znów zmieniłem olej (też 5W50) i założyłem filtr Purfluxa.
Nie powiem, trzepnęło to po kieszeni, ale śpię spokojnie. Stwierdziłem, że silnik po raz pierwszy dostaje olej w pełni syntetyczny i przydałoby się usunąć możliwie jak najwięcej niechcianych złogów. Oczywiście, dwukrotna zmiana oleju w przypadku zwykłych wymian jest rozrzutnością, ale w przypadku tak poważnej zmiany postanowiłem zaryzykować. I nie żałuję. Silnik pracuje wyraźnie ciszej.
Przyznam, że rozważam przejście na 0W40, jeśli taka decyzja zapadnie, to z pewnością znów zrobię taki myk. Ale to dopiero w przyszłym roku.
Olej się zmienia najczęściej raz w roku, dlatego uważam, że można sobie pozwolić na większy koszt i wyczyścić silnik ze zbędnych osadów. Jeśli jednak ktoś zmienia olej znacznie częściej, to taki dodatkowy wydatek może być ciężki do udźwignięcia.