Silnik zagadał
Wcześniej zdjęliśmy IC i tłumik szmerów sprzed IC (najniższy punkt) i wylaliśmy z nich ponad pół litra oleju.Makabra...
Ciekawe ile poszło wczoraj nad tłoki?!
Świece wykręcone,olej odessany i przy kręceniu kluczem,a później rozrusznikiem nic nie działo się złego.Złożyliśmy wszystko w kupę,odmówiliśmy 3 zdrowaśki i heja-jedziemy z ogniem.Kręcę rozrusznikiem,silnik zaskoczył,ale napindala w nim,więc szybko gaszę dziada i znów telepaczka taka,że z trudem cygara do dzióba wkładam...Siwo się zrobiło z tyłu,więc myślę,że pewnie zostało trochę oleju.Kręcę jeszcze raz i znów stuka,ale po 2-3 sekundach ustaje i silnik pracuje.Pracuje lecz kuleje i kupa dymu.Jak się okazało po podpięciu VAG-a wtrysk na 2 baniaku ma zawyżoną wartość paliwa,a oprócz tego jeszcze 3 błędy złapał,bo kręciliśmy go bez przewodu do N109 i bez podłączonego dolotu,żeby wydmuchał resztki oleju.
Na chwilę obecną,błędy wykasowane,auto zasuwa,ale zobaczę jutro,co będzie po odpaleniu na zimnym,bo dziś przez ten wtryskiwacz,to aż w oczy gryzło.
Teraz mam ciekawe pytanko-czy jest możliwe,że jak silnik rozbujał się,to wbiło olej w dyszę wtrysku?
Ja tego nie widzę,bo ciśnienie wtrysku jest spoooro większe niż sprężania,ale mówią,że cuda się zdarzają.Wcześniej tego nie było,dopiero po wczorajszych ekscesach...