Witam wszystkich bardzo serdecznie,
jestem tutaj nowa i potrzebuję Waszej porady, bo w poniedziałek muszę się określić u mechanika, co robimy z moim autkiem.
Golf IV, hatchback, 1999, 1.4, 55 KW. Kupiłam go jakoś 9 lat temu, jeżdżę "wkoło komina", tj. do pracy i na zakupy, głównie po mieście i krótkie trasy do 50 km.
Jak to statystyczna kobieta, po zakupie auta nie wymieniłam nic (rozrządu, filtrów i co tam jeszcze by wypadało). Jeździło, to jeździło i było ok.
Przez te 9 lat z rzeczy, które pamiętam, wymieniany był raz olej, oprócz tego wahacz, maglownica (regenerowana), wiadomo, że klocki i tarcze, plus po stłuczce jakieś drzwi, błotnik czy lusterko, nowe opony, akumulator, takie tam. Generalnie golfik był mało awaryjny, a wszelkie wizyty u mechanika następowały albo po jakiejś ministłuczce, albo po nieudanym przeglądzie.
Moje auto służyć mi ma jeszcze około roku i tyle chcę, aby jeździło. Wizualnie blacharka się kłania, trochę rdzy na błotniku, drzwiach itp., więc nie ma sensu w nie inwestować, ja chcę nim tylko bezpiecznie przez ten rok pojeździć.
Ostatnio pojawił się problem. Po odpaleniu, wrzuceniu jedynki i dodaniu gazu, auto niby ruszyło do przodu, ale niemal bez mocy. Nic nie szarpało, po prostu jechało kilka metrów jakby nie miało paliwa, po czym w końcu zaskakiwało i normalnie jechało. Raz zrobiło się tak samo podczas jazdy, przy redukcji z 3 na 2, hamowaniu i skręcie. Więc już do auta nie wsiadam, bo się boję. Sąsiad mi mówi, że może filtr paliwa - kupiłam, pojechałam na wymianę. A mechanik wziął auto na komputer i pousuwał różne błędy, ale został P1444 - gość mówi, że trza wymienić zawór EGR... ale on nie zrobi, bo mi zależy na czasie, a on ma full innych aut. Pożaliłam się jeszcze na dziwne dźwięki z przodu od strony pasażera, to mówi, że jakaś rolka z napinaczem.
Dobra. Drugi mechanik. Powiedziałam o tamtym błędzie z diagnostyki, że auto traci moc i że ja chcę tym przez rok pojeździć bezpiecznie, a potem szrot. Pan mi mówi tak: "Podaję ceny maksymalne i bez zaglądania pod maskę, bo może się okazać, że zawór EGR trzeba tylko przeczyścić, albo wymienić samą rolkę bez napinacza". I te ceny max przedstawiają się tak:
- rozrząd kompletny z pompą 650,
-pasek jakiś 50, napinacz 220,
- olej 110, filtr oleju 20,
- zawór EGR 270-320.
Robocizna max 600.
Ja jestem typowa blondie, jeśli chodzi o auta, ale tak z ciekawości zerknęłam na ceny części i widzę spory rozstrzał cenowy. Gdyby to było auto do jazdy kilka lat, takie do dbania i chuchania, to nie żałowałabym kasy. I z drugiej strony, skoro na rynku są dostępne części i tanie, i drogie, to ktoś te tanie kupuje przecież i ich używa.
Bardzo, bardzo Was proszę o wskazówki, co ja mam wymienić u tego mechanika. Czy rozrząd za 650 zł w mojej sytuacji jest niezbędny, czy tańszy, czy w zrobić tylko ten zawór? Kurczę, zostawić 2 tys. u mechanika za zrobienie gruchotka na rok wydaje mi się już czymś z pogranicza nieopłacalności posiadania tego auta. Wybaczcie ten przydługi post. Stresa mam i tyle...
Czy jest sens kupować rozrząd w niedrogiej cenie do auta, którym pojeżdżę max rok?
Moderatorzy: Michał_1977, italiano_83, G0 Karcio, Haki, Qto, marcin7x5, VIP
-
- Nowicjusz
- Posty: 1
- Rejestracja: ndz cze 27, 2021 12:00
Re: Czy jest sens kupować rozrząd w niedrogiej cenie do auta, którym pojeżdżę max rok?
Mechanik podał ci ceny z górnej półki czyli za części sprawdzone i pewne. Można te same kupić za połowę ceny i liczyć że rok wytrzymają. Egr w zależności od typu silnika może odłączyć za 5 zł lub niestety go wymienić za 400. Wszystko zależy co jest do zrobienia a co tylko do wymiany się nadaje.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości