przerywa, gaśnie :-(
: czw sty 11, 2007 00:25
Już mam tego dość, spale go normalnie. Zacznę od początku:
Kiedyś zaczął mi przerywać podczas jazdy, strzelać w rurę tak jak by mu prądu brakowało. Alternator miałem nie zarewelacyjny, dałem do elektryka, wymienił łożyska, koło pasowe bo było rozleciane. Wrzucam altka, dalej to samo (w garażu), mierze multimetrem, napięcie ok, na altku 13,96V (regulator 14V) na aku 13,66V. Wkońcu zgasł i nie odpalił, podmieniłem aku z innego samochodu (45Ah) odpalił, chodzi . Wrzuciłem mój aku dalej to samo, myśle sobie to akumulator do wymiany, może mam jakieś zwarcie wewnętrze albo coś. W sobote tyle co wyjechał z garażu, umyłem go i z powrotem do garażu. Dzisiaj podłączyłem znowu ten aku 45Ah pojechałem rano do szkoły (9km), jedzie elegancko. Postał 2,5h pod szkołą, jadę do dziewczyny (8km) jedzie normalnie. Postał ok 8h, odpalił elegancko ruszam ale jeszcze spotkałem kolego to postałem, silniczek sie zagrzał ładnie, przejechałem z 1,5h a ten znowu gaśnie (krew mnie zalała), sprzęgło, przegaz i ogień. Przez 15km goniłem go tak 3-5 tys to szedł jak burza.
Co to może być, głównie mi się to zdarzało jak jechałem tak w ganicach 2tys obr. na wysokich rzadko. Podejrzewam kable i świece bo nie są za nowe, ale to jest objaw jak by mu całkiem prądu brakowało, obrotek na zero za chwile wskakuje na obroty, jak go trzymam na gazie to strzeli w tłumik jak na sprzęgle to spadnie i sie podniesie, raz mi zdechł do końca i juz nie odpalił. I to najwyrażniej brakuje prądu tylko na silniku bo oświetlenie całe działa.
Kiedyś zaczął mi przerywać podczas jazdy, strzelać w rurę tak jak by mu prądu brakowało. Alternator miałem nie zarewelacyjny, dałem do elektryka, wymienił łożyska, koło pasowe bo było rozleciane. Wrzucam altka, dalej to samo (w garażu), mierze multimetrem, napięcie ok, na altku 13,96V (regulator 14V) na aku 13,66V. Wkońcu zgasł i nie odpalił, podmieniłem aku z innego samochodu (45Ah) odpalił, chodzi . Wrzuciłem mój aku dalej to samo, myśle sobie to akumulator do wymiany, może mam jakieś zwarcie wewnętrze albo coś. W sobote tyle co wyjechał z garażu, umyłem go i z powrotem do garażu. Dzisiaj podłączyłem znowu ten aku 45Ah pojechałem rano do szkoły (9km), jedzie elegancko. Postał 2,5h pod szkołą, jadę do dziewczyny (8km) jedzie normalnie. Postał ok 8h, odpalił elegancko ruszam ale jeszcze spotkałem kolego to postałem, silniczek sie zagrzał ładnie, przejechałem z 1,5h a ten znowu gaśnie (krew mnie zalała), sprzęgło, przegaz i ogień. Przez 15km goniłem go tak 3-5 tys to szedł jak burza.
Co to może być, głównie mi się to zdarzało jak jechałem tak w ganicach 2tys obr. na wysokich rzadko. Podejrzewam kable i świece bo nie są za nowe, ale to jest objaw jak by mu całkiem prądu brakowało, obrotek na zero za chwile wskakuje na obroty, jak go trzymam na gazie to strzeli w tłumik jak na sprzęgle to spadnie i sie podniesie, raz mi zdechł do końca i juz nie odpalił. I to najwyrażniej brakuje prądu tylko na silniku bo oświetlenie całe działa.