ja mu daje gazu a on mi hamuje :/
: pn gru 27, 2004 10:33
Witam po swietach
Wczoraj w nocy wracalem z Plocka do Wawy, padal deszcz, dwie sprawy mnie zupelnie zaskoczyly poniewaz jadac w druga strone nie bylo takich atrakcji.
1. Jadac ok 100 nie dodajac gazu golf wpadal w dziwne wibracje (jak by wszystkie kola dostaly purchli, ale to byly wibracje ktore narastaly i gasly jak fale, z tym ze uczucie bylo takie jak by wibracje szly od tylu do przodu samochodu), kiedy zwolnilem do 60 wszystko bylo ok. nawet na stacji sie zatrzymalem zeby sprawdzic czy powietrze mi nie zeszlo, choc podczas jazdy jak puscilem kierownice to nie sciagalo :/
2. Tylko raz na cala trase samochod nagle zaczal mi hamowac, ja mu daje wiecej gazu, a on zwalnia - jak by ktos mi hamulec delikatnie nacisnal. Jak odpuscilem gaz, przestal hamowac - toczyl sie, ale po dodaniu gazu znowu hamowal. W koncu docisnalem gaz do oporu i nagle zaskoczyl i wszystko juz bylo do konca ok. Pamietam takie sytuacje z czasow kiedy pozyczalem samochody od dziadkow (fiat 125p i lada samara). To sie dzialo wylacznie w deszcz jak sie szybciej jechalo (wydawalo mi sie wtedy, ze gazniki lapaly wody spod kol) trzeba sie bylo satrzymac na 10min. poczekac az woda wyparuje i potem dalej sie jechalo jak by nic Jesli to to to moze wiecie co na to poradzic (zabudowac silnik od spodu )?
narazie
Wczoraj w nocy wracalem z Plocka do Wawy, padal deszcz, dwie sprawy mnie zupelnie zaskoczyly poniewaz jadac w druga strone nie bylo takich atrakcji.
1. Jadac ok 100 nie dodajac gazu golf wpadal w dziwne wibracje (jak by wszystkie kola dostaly purchli, ale to byly wibracje ktore narastaly i gasly jak fale, z tym ze uczucie bylo takie jak by wibracje szly od tylu do przodu samochodu), kiedy zwolnilem do 60 wszystko bylo ok. nawet na stacji sie zatrzymalem zeby sprawdzic czy powietrze mi nie zeszlo, choc podczas jazdy jak puscilem kierownice to nie sciagalo :/
2. Tylko raz na cala trase samochod nagle zaczal mi hamowac, ja mu daje wiecej gazu, a on zwalnia - jak by ktos mi hamulec delikatnie nacisnal. Jak odpuscilem gaz, przestal hamowac - toczyl sie, ale po dodaniu gazu znowu hamowal. W koncu docisnalem gaz do oporu i nagle zaskoczyl i wszystko juz bylo do konca ok. Pamietam takie sytuacje z czasow kiedy pozyczalem samochody od dziadkow (fiat 125p i lada samara). To sie dzialo wylacznie w deszcz jak sie szybciej jechalo (wydawalo mi sie wtedy, ze gazniki lapaly wody spod kol) trzeba sie bylo satrzymac na 10min. poczekac az woda wyparuje i potem dalej sie jechalo jak by nic Jesli to to to moze wiecie co na to poradzic (zabudowac silnik od spodu )?
narazie