Nieszczęśliwa Historia Paska Klinowego
: czw sty 14, 2010 19:05
Na początku chciałem się przywitać z racji tego iż jestem nowym użytkownikiem na tym zacnym forum.
Oto moja nieszczęśliwa historia: Kuzyn podarował mi jakiś tydzień temu wymarzonego VW Golfa 2 generacji
Dodam, że ja jestem z Gliwic (woj.śląskie) a mój przyszły nabytek znajdował się w Koszalinie (woj.zachodniopomorskie), jak by nie patrzeć około 550 km. No ale mówię co mi tam? Golf to Golf przetrwam i 10 godzinną jazdę pociągiem...
Na miejscu okazało się, że Golfik stał u "wioskowego" mechanika. Pan Józef (ponoć najlepszy w branży
) ostatnie przygotowanka tam robił czy coś ? Pech chciał, że kuzyn przed samym odbiorem auta, wypalił do P. Józefa coś o poprawieniu paska klinowego.
Pan Józek bez namysłu wziął klucz do ręki i coś tam zaczął dłubać ( widać że nie próżnował bo jak wyszedł zza maski to jeszcze miał pulsujące żyły na szyi ).
Ok niedziela rano żegnam się z rodzinką itd. odpalam Deutsch maszynę i ruszam w trasę... po około 40-50 km. zaczęło mnie zastanawiać stopniowe wyciszanie się dmuchamy w aucie (Mróz na dworze niemiłosierny) do tego stopnia byłem ciekaw, że aż z tego wszystkiego zachciało mi się siku i zatrzymałem się na poboczu, gasząc auto... Jak się można domyśleć to by było na tyle z dalszej podróży. Otwieram maskę, patrzę a tam pasek klinowy pozawijany jak żyły Józka dzień wcześniej.
Wiedziałem, że sytuacja jest jeszcze do wyratowania, bo kuzyn jeździł owym Golfikiem aż do Belgii więc takie gadżety jak zapasowy pasek można było znaleźć w bagażniku.
Po chwili mordęgi nowy pasek był na swoim miejscu pozostała już tylko kwestia zatrzymania jakiegoś osobnika z kablami (akumulator bez ładowania kompletnie kaput).
Po jakiś 40 minutach błagania na drodze, jakiś miły starszy Pan z Uno zlitował się i pomógł mi w tej niezręcznej sytuacji.
Ruszam dalej (teraz są jaja) po około 170 km. w ciemności stwierdzam, że zegary z miłym dla oka, zielonym podświetleniem zaczynają niepokojąco się ściemniać (jak pomyślałem sobie że to znów to co myślę, to tym razem już nie chciało mi się tylko siku). Stanąłem na najbliższej stacji i po otworzeniu maski, ujrzałem sytuację sprzed 170 km wcześniej.
Ciekawostką jest to, że pasek był ewidentnie starty bodajże z lewej strony...
Chciał bym się dowiedzieć co może być przyczyną takich uszkodzeń paska klinowego ?
Czy jest możliwe jakieś uszkodzenie mechaniczne, które powoduje takie uszkodzenia paska, czy po prostu mogłem mieć aż takiego pecha i w ciągu jednego dnia trafić na dwa felerne paski.
Dodam że pasek z bagażnika nie wyglądał na stary ani zmurszały (nawet śmiem twierdzić, że był nie tak dosyć dawno kupiony).
Jeżeli ktoś ma jakieś sugestię był bym bardzo wdzięczny ponieważ byłem zmuszony zostawić auto pod Poznaniem, a to już nie jest niestety zabawna część całej historii.
Silnik w moim Golfiku to 1.6
Pozdrawiam Patryk
Oto moja nieszczęśliwa historia: Kuzyn podarował mi jakiś tydzień temu wymarzonego VW Golfa 2 generacji
Dodam, że ja jestem z Gliwic (woj.śląskie) a mój przyszły nabytek znajdował się w Koszalinie (woj.zachodniopomorskie), jak by nie patrzeć około 550 km. No ale mówię co mi tam? Golf to Golf przetrwam i 10 godzinną jazdę pociągiem...
Na miejscu okazało się, że Golfik stał u "wioskowego" mechanika. Pan Józef (ponoć najlepszy w branży
) ostatnie przygotowanka tam robił czy coś ? Pech chciał, że kuzyn przed samym odbiorem auta, wypalił do P. Józefa coś o poprawieniu paska klinowego.
Pan Józek bez namysłu wziął klucz do ręki i coś tam zaczął dłubać ( widać że nie próżnował bo jak wyszedł zza maski to jeszcze miał pulsujące żyły na szyi ).
Ok niedziela rano żegnam się z rodzinką itd. odpalam Deutsch maszynę i ruszam w trasę... po około 40-50 km. zaczęło mnie zastanawiać stopniowe wyciszanie się dmuchamy w aucie (Mróz na dworze niemiłosierny) do tego stopnia byłem ciekaw, że aż z tego wszystkiego zachciało mi się siku i zatrzymałem się na poboczu, gasząc auto... Jak się można domyśleć to by było na tyle z dalszej podróży. Otwieram maskę, patrzę a tam pasek klinowy pozawijany jak żyły Józka dzień wcześniej.
Wiedziałem, że sytuacja jest jeszcze do wyratowania, bo kuzyn jeździł owym Golfikiem aż do Belgii więc takie gadżety jak zapasowy pasek można było znaleźć w bagażniku.
Po chwili mordęgi nowy pasek był na swoim miejscu pozostała już tylko kwestia zatrzymania jakiegoś osobnika z kablami (akumulator bez ładowania kompletnie kaput).
Po jakiś 40 minutach błagania na drodze, jakiś miły starszy Pan z Uno zlitował się i pomógł mi w tej niezręcznej sytuacji.
Ruszam dalej (teraz są jaja) po około 170 km. w ciemności stwierdzam, że zegary z miłym dla oka, zielonym podświetleniem zaczynają niepokojąco się ściemniać (jak pomyślałem sobie że to znów to co myślę, to tym razem już nie chciało mi się tylko siku). Stanąłem na najbliższej stacji i po otworzeniu maski, ujrzałem sytuację sprzed 170 km wcześniej.
Ciekawostką jest to, że pasek był ewidentnie starty bodajże z lewej strony...
Chciał bym się dowiedzieć co może być przyczyną takich uszkodzeń paska klinowego ?
Czy jest możliwe jakieś uszkodzenie mechaniczne, które powoduje takie uszkodzenia paska, czy po prostu mogłem mieć aż takiego pecha i w ciągu jednego dnia trafić na dwa felerne paski.
Dodam że pasek z bagażnika nie wyglądał na stary ani zmurszały (nawet śmiem twierdzić, że był nie tak dosyć dawno kupiony).
Jeżeli ktoś ma jakieś sugestię był bym bardzo wdzięczny ponieważ byłem zmuszony zostawić auto pod Poznaniem, a to już nie jest niestety zabawna część całej historii.
Silnik w moim Golfiku to 1.6
Pozdrawiam Patryk