Witam,
Dzisiaj wracajac do domu zaswiecila mi sie kontrolka od ladowania, myslalem ze silnik zdechl (czasem tak ma, bo mam LPG i w zaleznosci co zatankuje, to niskie obroty potrafia byc zbyt niskie na jalowym biegu), wiec redukcja biegu na 2 i chcialem go odpalic "na kangurka", jednak zdziwilem sie bo silnik ciagle chodzil... A kontrolka nadal sie swiecila. Dodalem gazu, zgasla. Przejechalem 200 m, zatrzymalem sie i ide sprawdzic czy pasek jeszcze mam (silnika nie wylaczalem, kontrolka sie NIE swiecila-pasazerka ciagle patrzyla). Nic nie zaoserwowalem pod maska niepokojacego, dojechalem wiec do domu (20km), kontrolka przy zatrzymaniu na swiatlach wlaczala sie w ok 50% przypadkow.
W garazu (juz na wylaczonym silniku) wyciagnalem aku i cala plecionke od masy, przeczyscilem wszystkie styki, zalozylem spowrotem. Sprawdzilem jeszcze naciag i stan paska klinowego -ok. Odpalilem bez problemu, patrze - nie swieci sie. Zadowolony wyjezdzam z garazu (moj Golfik ma te nieprzyjemnosc nocowac na zewnatrz), a tu prosze - znow sie swieci

- Ciekawe czy rano odpali
Coz to moze byc?
podsumowujac:
- zaczelo sie dopiero dzis w trakcie jazdy, dotad nigdy nie bylo problemow z ladowaniem
- potrafi sie zaswiecic zarowno na postoju jak i w czasie wolnej jazdy ponizej 50km/h
- jak kontrolka sie swieci to cala moca, a nie tylko zarzy jak w innych postach na forum
- swiatla, inne kontrolki ani nic innego nie przygasa podczas swiecenia kontrolki
- auto nie gasnie, pozniej natomiast odpala bez problemu
- nie mam miernika, nic nie moge zmierzyc, ale jutro bede juz mial (co pomierzyc) ??
Z gory dziekuje za pomoc...
PS: jutro jak odpali to zamierzam pokonac ok 60 km z 3-4 odpaleniami i postojami. Myslicie ze "cos" sie moze stac zwazajac na powyzsze?