Od chwili nabycia w moim golfiku denerwowała mnie jedna sprawa, mianowicie oberwane wkładki tapicerki w boczkach z przodu (golf 3 drzwiowy). W momencie oparcia łokcia na lewym podłokietniku dla kierowcy, a prawym dla pasażera, łokcie obu "wpadały" z boczkiem do środka. Oczywiście wpadały o 1-2cm i na powierzchni połowy boczka, tej od strony "łokcia". Skomplikowane, ale kto tego doświadczył zrozumie o co chodzi

Drzwi kierowcy i pasażera zostały odnowione. Roboty jest na kilka godzin, a mam wrażenie, że ten element potrafi się łamać- może swoim postem skłonię kogoś również do usunięcia tej usterki jeśli miał z nią do czynienia...

Potrzebne:
Śrubokręty T-15 (torx), PH-2 (philllips)- do demontażu boczka;
Nóż tapicerski- Usunięcie pozostałości po starym zgrzewie, poszerzenie otworów;
Pistolet do klejenia na gorąco- stworzenie nowego 'zgrzewu' do trzymania boczka.
Do dzieła:
Demontujemy boczek z drzwi (PH2 i T15), odpinamy wszystkie konektory, odpinamy cięgno od klamki i zabieramy boczek do miejsca w którym będziemy działali. Układamy boczek na podporach (użyłem ręczników papierowych


Oczyszczone otwory musimy teraz nieco poszerzyć, tak aby dysza pistoletu zmieściła się do środka, dzięki czemu będziemy w stanie nałożyć klej aż do najgłębszych części otworu, a tylko to może nam zaoferować trwały zgrzew.
Podgrzewamy pistolet i zaczynamy zalepiać dziurki. Przed każdym sklejeniem warto unieść nieco samą tapicerkę, aby stworzyć wolną przestrzeń w oczyszczonym otworze, w którą wkładamy dyszę pistoletu wpuszczamy klej. Klej zaaplikowałem w sporej ilości, ale tylko po zewnętrznej stronie ułamanego zgrzewu, tak aby nie wypłynął do wewnątrz, tam gdzie widać tapicerkę. Następnie delikatnie ściskamy tapicerkę razem z boczkiem i uzupełniamy niedobór kleju, aby uformować 'zgrzew'. Nie należy do zaaplikowanego kleju wsadzać paluszków i upychać, bo po takim zabiegu klej nie będzie chciał dobrze związać i będziemy znowu udrażniali otwory, żeby zrobić raz a dobrze... Każdy zgrzew przytrzymujemy w jednej pozycji przez kilka minut, do czasu aż zgrzew stwardnieje i weryfikujemy czy 'chwycił'. Jeśli coś poszło nie tak, pomińmy ten zgrzew- będzie go dużo łatwiej usunąć gdy klej będzie utwardzony.
Co do estetyki wykonania nie mam zastrzeżeń, wystarczy odrobina dobrych chęci by było ok (pomijając fakt, że efekt naszych prac z kokpitu jest niewidoczny, ale warto pod spodem też mieć ładnie zrobione

PS. Zapytam z ciekawości, ktoś się spotkał z takim problemem?