
Natomiast później, cisza.. nic
Co jest dziwne.. dziwne jest to że dzień wcześniej wsiadłem do auta, już ciężko mu było odpalić, tak jakby rozrusznikowi brakowało prądu, ale jednak zapalił, pojechałem na spotkanie tam byłem ze dwie godziny, wsiadam ponownie do auta, odpalam i tym razem już było baaardzo ciężko rozrusznikowi kręcić ale jednak ostatkiem sił odpalił i pojechałem, zgasiłem silnik na postoju i chciałem zobaczyć czy uda mi się.. niestety... od tamtego momentu zgon totalny - zero reakcji.