Problemy z porannym odpaleniem auta
: pn cze 25, 2007 17:05
Mam to nieszczęście posiadać silnik 1,6PN Problemy mam tylko na biegu jałowym, chodzi nierówno (niestety nie wiem jak mocno falują obroty, bo nie posiadam obrotomierza), śmiem twierdzić, że w CC 700 silnik chodził równiej. To by się dało jeszcze przeżyć, gdyby nie problemy ostatnich dni.
Dotychczas trzeba go było odpalać 2-3 razy. Teraz jest większa kicha. Jak odpali to chyba na 2 gary, bo silnik chodzi jak w kombajnie, do tego cała buda się trzęsie. Po dodaniu gazu silnik działa normalnie (czasem tylko zgaśnie po takim eksperymencie). Najczęściej jednak nie odpala w ogóle. Trzeba wcisnąć gaz do dechy, odpalić go 2-3 razy i dopiero wtedy łapie. Co może być problemem? Nieśmiertelny Pierburg czy może gdzieś indziej szukać przyczyny?
Aha! Jak już przejadę nim kilka km i zgaszę to problemów z odpalaniem nie mam. Chyba, że przerwa trwa kilka godzin. Wtedy znów rozpoczyna się lambada.
Guma pod gaźnikiem jest nowa, podobnie jak świece, kopułka i przewody. Wszystkie filtry, olej i rozrząd także.
ps. raz podniosłem klapę i było czuć benzynę. myślałem, że auto zalałem, ale takie coś mogło mi się zdarzyć raz, a nie ciągle (tym bardziej, że nie dodaję gazu przy odpalaniu).
Dotychczas trzeba go było odpalać 2-3 razy. Teraz jest większa kicha. Jak odpali to chyba na 2 gary, bo silnik chodzi jak w kombajnie, do tego cała buda się trzęsie. Po dodaniu gazu silnik działa normalnie (czasem tylko zgaśnie po takim eksperymencie). Najczęściej jednak nie odpala w ogóle. Trzeba wcisnąć gaz do dechy, odpalić go 2-3 razy i dopiero wtedy łapie. Co może być problemem? Nieśmiertelny Pierburg czy może gdzieś indziej szukać przyczyny?
Aha! Jak już przejadę nim kilka km i zgaszę to problemów z odpalaniem nie mam. Chyba, że przerwa trwa kilka godzin. Wtedy znów rozpoczyna się lambada.
Guma pod gaźnikiem jest nowa, podobnie jak świece, kopułka i przewody. Wszystkie filtry, olej i rozrząd także.
ps. raz podniosłem klapę i było czuć benzynę. myślałem, że auto zalałem, ale takie coś mogło mi się zdarzyć raz, a nie ciągle (tym bardziej, że nie dodaję gazu przy odpalaniu).