http://www.ruddies.business.t-online.de/2eecheckGB.htm - tutaj znalazłem informację, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest potencjometr przepustnicy. Jeszcze go nie sprawdzałem - ale w razie czego - gdzie go dostać?
[ Dodano: Sob Lip 21, 2007 14:13 ]
W czwartek postanowiłem zabrać się za rozwiązanie problemu wysokich obrotów w moim golfie. Zdemontowałem gaźnik i sprawdziłem wszystkie urządzenia elektryczne i podciśnieniowe. Nastawnik przepustnicy i siłownik przepustnicy II przelotu sprawdzałem bez użycia pompki podciśnieniowej, bo jej nie mam, ale zastosowałem do tego celu własne płuca - bardzo dobrze się sprawdziły - nie trzeba nawet ściągać tej sprężyny z nastawnika
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
. Przy okazji, gdy gaźnik był zdjęty - obejrzałem podstawę gumową - żadnych pęknięć nie stwierdziłem (podstawę wymieniałem we wrześniu). Po sprawdzeniu wszystkich elementów stwierdziłem że:
- nastawnik przepustnicy jest sprawny - zaworki działają, zaworek zwrotny działa, siłownik chowa się, gdy przyłożymy napięcie do zaworu podciśnienia i zassiemy powietrze, przy czym, gdy przerwiemy zasysanie, trzpień pozostaje w tej samej pozycji (sprawdzone przez kilka minut), pomimo otwartego zaworu podciśnienia, ponieważ zawór zwrotny nie pozwala na cofnięcie się powietrza do nastawnika. Po otwarciu zaworu przewietrzającego trzpień natychmiast się wysuwa. Potencjometr umieszczony wewnątrz nastawnika ma prawidłowy opór - zmiana oporu następuje płynnie, wraz z wsuwaniem/wysuwaniem się trzpienia. Wyciągnęłem filterek przy zaworze przewietrzania - był trochę brudny w miejscu, gdzie powietrze zasysane jest do nastawnika (w jednym punkcie) - z braku drugiego filterka na wymianę obróciłem go tylko, tak, aby od strony otworu zasysającego powietrze była czysta część filterka. Rozebrałem też zawór zwrotny - nie było tam żadnych zanieczyszczeń. Po złożeniu wszystkiego sprawdziłem jeszcze raz siłownik, czy aby niczego nie zepsułem - wszystko nadal jest sprawne. Zauważyłem, że rurka łącząca gaźnik z nastawnikiem jest trochę popękana - wymieniłem ją.
- nastawnik przesłony wstępnej ma prawidłowy opór, nie ma zwarcia do obudowy;
- oba urządzenia podgrzewające są sprawne;
- potencjometr przepustnicy - tutaj nie pasuje mi jedna rzecz - w książce podają, że całkowity jego opór powinien wynosić od 1,4 do 1,6 kohma. Natomiast przy pomiarze zmian oporności, w zależności od położenia przepustnicy piszą, że opór ma się zmieniać od 270ohm do 1,4 do 2,4kohma. Moim zdaniem opór całkowity powinien być prawie taki sam, jak opór przy maksymalnym wychyleniu przepustnicy, a już na pewno nie tak dużo większy ( 2,4 - 1,6= 0,8kohm - pomijając to, że ślizgacz potencjometru może być już wyrobiony, to i tak to jest za duża różnica). W każdym razie u mnie potencjometr, po wyciągnięciu z samochodu płynnie zmienia swoją wartość, przy kręceniu jego osią. Będę musiał zrobić jeszcze jeden test - gdy potencjometr jest założony w gaźniku sprawdzić jego oporność przy wolnych obrotach i przy maksymalnym wychyleniu przepustnicy. Zauważyłem, że jeden ze styków potencjometru był mocno zabrudzony jakimś nalotem - wyczyściłem to pilniczkiem;
Wychodzi więc na to, że wszystko w gaźniku jest ok, pomijając całą tę mechanikę, na której średnio się znam. Do dokładniejszego sprawdzenia kwalifikuje się potencjometr, ale wstępnie wygląda na sprawny.
W piątek zamontowałem gaźnik do silnika. Przejechałem się trochę (kilkanaście - kilkadziesiąt km) - z początku samochód dławił się trochę przy przyśpieszaniu (tłumaczę sobie to tym, że stał 24godz. z odłączonym akumulatorem i jednostka sterująca musiała się wszystkiego nauczyć na nowo), potem było już ok. Silnik już nie wchodził sam na wysokie obroty przy biegu jałowym, wszystko wyglądało, że jest ok (czyżby przyczyną był zaśniedziały styk potencjometru przepustnicy?). Przy rozgrzanym silniku zdjąłem filtr powietrza i sprawdziłem działanie przesłony wstępnej - po odłączeniu przewodu podciśnienia termoregulatora i zaślepieniu go, oraz po odłączeniu przewodu sondy lambda przesłona ustawiła się pod kątem 60 stopni (oczywiście na oko), zgodnie z informacjami w książce. Po zwarciu przewodu sondy lambda do masy przesłona zaczęła się wolno (przez 20sek) zamykać - czyli przesłona działa ok.
Potem sprawdziłem sondę lambda - po odłączeniu przewodu termoregulatora (czyli silnik zasysał lewe powietrze) przysłona przymknęła się nieznacznie - czyli sonda wygląda na sprawną (choć potem okaże się, że tak do końca nie wiadomo - o czym później). Podczas powrotu do domu silnik znowu zaczął zwiększać swoje obroty - ale już nie tak bardzo jak na początku (na początku jechał sam, bez gazu 80km na 4. biegu, czyli po puszczeniu sprzęgła obroty rosły jeszcze bardziej - do jakichś 4tyś., teraz wyglądało to tak, jakby chodził na ssaniu - myślę, że około 1,5tyś.). Wcześniej pisałem, że problem z bardzo wysokimi obrotami pojawia się zazwyczaj, jak jest bardzo gorąco - w piątek już nie było takiego skwaru, więc może też przez to nie zaobserwowałem problemu. Poczekamy, zobaczymy...
Dziś (czyli w sobotę) postanowiłem sprawdzić silnik za pomocą próbnika z diody LED, zgodnie z poradą z
www.vwgolf.pl autorstwa Jacentego80.
Pierwszy test - stężenie CO.
Odpalam silnik (rozgrzany), puszczam kabelek po 4-5 sekundach i dzieje się tak, że dioda mruga dość szybko przez chwilę, a potem mruga już wolniej, mniej więcej te 1,5 razy na sekundę. Ale czasami zgaśnie, czasami zaświeci się światłem ciągłym - niby mruga, ale tak jakby niejednostajnie. Oczywiście podczas dodania gazu świeci światłem ciągłym - to chyba normalne. Po puszczeniu gaśnie - to chyba też normalne. Ale spróbowałem zrobić pewien myk - odłączyłem sondę i lipa - dioda dalej mruga! Czyli że co - sygnał z sondy nie ma wpływu na to mruganie? Bez sensu.
Drugi test - kody błędów. Sterownik nie zgłosił żadnych błędów. Podobno zapamiętuje błąd, nawet, jak ten już ustanie - czyli odłączenie sondy też powinien zgłosić - a tu żadnych błędów. Zgasiłem silnik, odłączyłem sondę, odpalam, czytam błędy - a tu nic, żadnych błędów. Pomyślałem sobie - może po porostu funkcje diagnostyczne sterownika nie obejmują sondy lambda - ale patrzę na tabelę - a tam jest błąd nr 2342 - uszkodzona sonda lambda, lub przerwany kabel - czyli powinno coś wyświetlić, a tu brak błędów.
Czyli wynika, że z tą sondą lambda też chyba coś nie gra - postanowiłem to sprawdzić dokładniej - odłączyłem sondę przy odpalonym silniku, zmierzyłem napięcie wychodzące z sondy - 0, 8-1V, ale jak dodałem gazu, to się zwiększało, było przez chwilę ponad 2V, jak silnik zwalniał to było przez chwile 0,15V. Sonda reagowała dość szybko na zmiany obrotów, prawie natychmiast. Czyli niby sprawna.
Następny test - urządzeń gaźnika - włączyć zapłon, ale nie zapalać, przewód na 4-5 sek do masy i czytamy kody, słuchamy cykania - wszystko ok (czemu się nie dziwię, bo przecież przy wymontowanym gaźniku też już to sprawdzałem).
Czyli po tych moich testach mogę stwierdzić, że:
- muszę dokładniej sprawdzić potencjometr przepustnicy (nie przeprowadziłem wszystkich testów);
- prawdopodobnie coś mam nie tak z sondą lambda.
- zdarza się, że wolne obroty nadal trochę się podnoszą, ale już nie tak bardzo - choć tę tezę będzie można potwierdzić dopiero po dłuższym czasie (trzeba poczekać na upalne dni).
- nie sprawdziłem czujnika temperatury.
Muszę jeszcze wspomnieć, że ostatnio dość często włącza mi się wentylator chłodnicy – raz nawet zagotował się płyn, jak silnik dostał właśnie tych wysokich obrotów, i pochodził przez jakiś czas.
I teraz to, co stwierdziłem już wcześniej, podczas innych prac przy samochodzie - kiedyś wymieniałem tę owijkę szmacianą na przewodach w komorze silnikowej - poprzedni właściciel owinął to poloplastrem z apteki, bo oryginalna owijka się już porozklejała i odwinęła. Głupio to wyglądało, więc zmieniłem. Podczas tych prac zobaczyłem, że przewód idący od sondy lambda jest zlutowany z jakimś innym przewodem, a miejsce lutowania jest zaizolowane i schowane w wiązce, pod owijką szmacianą. Nie pamiętam już kolorów kabli, jakie tam były polutowane, ale wiem, że tak jest. Druga sprawa, którą stwierdziłem, to taka, że kabelek od sondy lambda jest fioletowy, potem jest zlutowany i zaizolowany koszulką termokurczliwą i dalej idzie już jako kabelek czarny, do złączki sondy lambda. Dalej ze złączki wychodzi kabelek czarny i idzie do wiązki silnika ( i tam właśnie jest dołączony do niego jakiś kabelek). Myślę, że ten fioletowy kabelek bierze się stąd, że ktoś może już kiedyś wymieniał sondę lambda na nieoryginalną i polutował kabelki, żeby wtyczka pasowała. Ale te lutowanie wewnątrz wiązki to coś mi nie pasuje. Na schemacie zamieszczonym w poradzie Jacentego80 nie ma zaznaczonego żadnego rozgałęzienia kabelka sygnałowego od sondy, jest tylko zaznaczony ekran - być może to waśnie było połączenie tego ekranu - dawno tam zaglądałem, wiec nie pamiętam. Poza tym w książce napisano, że przewód do sondy lambda powinien być zielony – u mnie jest czarny, choć jest kostka połączeniowa, która wygląda na oryginalną.
Kilka pytań do forumowiczów:
- co o tym wszystkim sądzicie? Czy może zapomniałem waszym zdaniem czegoś sprawdzić, może coś robiłem nie tak?
- co może być przyczyną takiego stanu rzeczy z sondą lambda – źle ją sprawdzałem, może ktoś specjalnie coś zakombinował (te lutowanie w wiązce), żeby jakoś obejść sondę (bo sterownik nie pokazywał jej błędu pomimo odłączenia).
- jaki kolor kabelka idzie u was do sondy lambda? Może macie, lub możecie zrobić zdjęcia, jak to wszystko powinno wyglądać (jakie kolory kabelków, gdzie macie umieszczoną złączkę
od sondy, czy też masie coś polutowane w wiązce, bo u mnie jest chyba coś nakombinowane).
- jak sprawdzić, czy termostat otwiera mi duży obieg płynu chłodzącego ( przez chłodnicę) – może przegrzewanie się ma jakiś związek z tymi obrotami?
P.S. Mam nadzieję, że za tak długie wypowiedzi nie wyrzucają z forum
[ Dodano: Sob Lip 21, 2007 19:09 ]
Właśnie przed chwilą wróciłem z ok 50km podróży, w czasie której oczywiście przeprowadziłem pewne badania. Wyszło mi tak:
Kwestia rezystora nastawnego (potencjometru przepustnicy) - zmierzyłem po 15km jazdy (wczasie, gdy silnik dostał podwyższonych obrotów na biegu jałowym) Zrobiłem to tak, jak to opisano w książce : Bogumił Kalinowski "Książka Napraw Volkswagen Golf II, Jetta" - czyli odpalamy silnik, na wolnch obrotach odłączamy wężyk przewietrzania nastawnika przepustnicy od filtra powietrza i go zatykamy (ja zrobiłem to odpowiednim patyczkiem) - dzięki temu nastawnik po zgaszeniu silnika nie wysunie trzpienia (o ile jest sprawny). Gasimy silnik i mierzymy: opór całkowity między stykami 1 i 3 - wyszło mi 1,9kohm, w książce podają że powinno być 1,4-1,6kohm. Niby źle, ale mierzę dalej - przy pełnym otwarciu przepustnicy mam (na stykach 1 i 2) 223ohm - w książce podają 270 - myślę, że biorąc pod uwagę całkowity opór potencjometru, ten błąd jest do przyjęcia. W pozycji wolnych obrotów wartość rezystancji wynosi 1,76kohm - w książce piszą, że powinna być w granicach 1,4 - 2,4kohm - czyli w normie. Opór podczas zmiany położenia przepustnicy zmieniał się płynnie. Biorąc pod uwagę to, co pisałem wcześniej na temat rezystancji całkowitej potencjometru, uznaję go za sprawny.
Sonda lambda - wyruszając w podróż celowo ją odłączyłem. Po 35km jazdy, w czasie której gasiłem i zapalałem kilkakrotnie silnik, pojawił się w końcu błąd, że sonda jest odłączona. Wynika więc z tego, że ten błąd nie jest pokazywany od razu, ale po jakimś czasie od momentu jego wystąpienia (a może od ponownego uruchomienia silnika?). Sprawdziłem też, za pomocą kodów błyskowych, mieszankę i wyszło mi tak - dioda najpierw przez chilę bardzo szybko mruga, potem gaśnie. Zaczyna mrugać 1,5 raza/sek dopiero wtedy jak dodam gazu i to tylko przez chwilę. Ja rozumiem to tak, że mieszanka jest za uboga. Kiedy dodaję gazu, przesłona wstępna przymyka się i mieszanka jest wtedy bogatsza i dopiero wtedy pomiar sondy jest prawidłowy (dioda mruga). Moim zdaniem może to świadczyć o złej regulacji gaźnika (śruba regulacyjna składu spalin)- przez te 17 lat mogło się coś tam zużyć, rozkalibrować. Jednak dużo bardziej prawdopodobną przyczyną moim zdaniem jest uszkodzenie sondy lambda, którą należałoby wymienić. Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia zjawisko, które opisywałem wcześniej - po odłączeniu sondy dioda nadal mruga - tłumaczę sobie to tak, że układ działa z pewnym opóźnieniem i dopiero po jakimś czasie stwierdza uszkodzenie sondy, podstawiając do tego czasu za wartość pomiarową ostatnio zmierzoną wartość (bardzo częste rozwiązanie w układach automatyki), lub wartość najbardziej prawdopodobną. Oczywiście wszystkie te próby prowadziłem na rozgrzanym silniku.
Czyli do wymiany sonda lambda. Kupię, wymienię i podzielę się uwagami.
Wciąż do sprawdzenia pozostaje czujnik temperatury cieczy chłodzącej.
[ Dodano: Sob Lip 21, 2007 19:12 ]
Acha - zapomniałem dodać - jak się odłączyło sondę, to dłużej trzeba było kręcić rozrusznikiem, żeby zapalił