Post
autor: dylesid » pt cze 11, 2010 09:13
Z handlarzem trace powoli sily. Sprawdzil samochod kilka dni temu, wymienil olej, czujnik, filtr i mierzy cisnienie i mowi ze jest OK, a ja mu, ze sprawdza sie na cieplym, a nie na zimnym, nawet taki laik jak ja to wie. Troche mu mina zrzedla ale mowi, zebym sie przejechal. No to sie przejechalem. Co prawda lampka cisnienia sie nie zaswiecila, alele go rozgrzalem, wrocilem, on podpina cisnieniomierz i oczywiscie na 2000 obrotow 1 bar. I mu mowie, to wlasnie to, o czym mowilem od poczatku, niskie cisnienie oleju. A on ze alez skad, silnik chodzi, nie stuka nic, a ja na to ze to nie ma znaczenia, bo JEST NISKIE CISNIENIE FOR FAKE SAKE. No i sie sytuacja zrobila napieta, ja mu swoje, on swoje, w koncu powiedzial, ze nie ma pieniedzy. Ja mu na to, ze chce to miec na pismie, i kiedy odda. A on, ze napisze. No i napisal. Oczywiscie nie to, co trzeba. Napisal na kartce, ze prosi o miesiac, zebym pojezdzil, i jak beda stukoty, to samochod do dalszych testow. Nie mialem juz sily sie z nim spierac, wiec powiedzialem, OK, w takim razie ja to skonsultuje z Trading Standards. A on: swietnie, oni ochronia mnie i ciebie. Pomyslalem sobie: ty chu.u, ja ci dam ochrone.
No i teraz siedze, i pisze listy. Jak bedzie trzeba, pojde do sadu.