Ostatnio to samo mam. I nie chodzi ładnie i gładko, tylko tak sobie, jakby "tępo". Posprawdzałem co się dało. Niby oki. Na końcu odpiąłem lambdę, wpiąłem woltomierz między sondę i masę. I niby sonda ładnie gra, ale schodzi do napięcia 0,0 V. Po kilku sekundach zatelepie silnikiem, w tym momencie sonda >0,25V, potem spadek do 0,08V, spadek do 0,02V i od nowa. Bujanie wtryskiem powoduje też skok napięcia na sondzie.
Posprawdzałem. Reset wtrysku, pełna adaptacja od rozruchu do pełnego rozgrzania. Parę dni oki. Teraz znowu kulawo. I się przegrzewa (tzn. bardzo szybko łapie temp. powyżej 90 st.), nawet wiatraki wchodzą szybko na II bieg, widać po wydechu, że też ostro dostaje gorącymi gazami.
Zapłon w punkt (mono-motronic - mapa wyprzedzenia zapłonu z pamięci kompa).
Zrobię jeszcze pomiar składu spalin na analizatorze 4-gazowym w różnych warunkach (taki artykulik "4 gazy" proponuję przeczytać...), plus kompresja. I będę wiedział dokładnie co jest. Na kontroli wtrysku już byłem. Raczej nie jest to wina elektroniki. Sonda lambda chociaż schodzi do 0,00 była sprawdzana oscyloskopem i jest ok, tym bardziej, że nie jest ani "szybka", ani "wolna", b. ładnie "śledzi" pracę silnika.
Na moje krzywe oko może dostawać gdzieś nieregularnie lewe powietrze (guma pod wtryskiem, siłowniki podciśnieniowe układu ssącego [tzn. ssania ciepłego powietrza - membrana w siłowniku przeponowym w filtrze powietrza, węże, itp], uszczelka pod kolektorem ssącym). Na to może wskazywać odgłos towarzyszący zachwianiom obrotów ("mmmrrruknie" sobie z cicha
) Tym bardziej, że przy pracy na wolnych obrotach z odpiętą sondą dostaje nagłych "zachwiań" (a nie powinien - skoro dawka paliwa jest wypadkową wyliczoną z innych parametrów, bez uwzgl. sygnału sondy - a żaden z tych parametrów nie uległ w tym momencie tak nagłej zmianie).
Ale może to być np. lejący ciutkę wtryskiwacz, który daje za bogatą mieszankę (niski sygnał sondy - brak tlenu w spalinach - za duża dawka paliwa?) Ciekawe jaki będzie odczyt O2 i węglowodorów. Bo te zachwiania obrotów to tak, jakby wtrysk "gubił" kroplę w kolektor).
Na razie nic nie grzebę. Elektronika w miarę sprawdzona. Na czuja stawiam na obce powietrze. Oblookam wtryskiwacz (wzrokowo czy nie kapie, opór miernikiem), podjadę na analizator, pobawię się ciutkę ze wskazaniami w różnych warunkach pracy silnika. Na koniec kompresja. I się wszystko wyjaśni.