Kurcze, wlasnie mam teraz problem, prawdopodobnie padl mi katalizator (pekl wklad, badz sie zapchal,albo jeszcze co innego). nie sprawdzalem jeszcze tego dokladnie, ale tak nagle praktycznie z dnia na dzien auto strasznie sie zmulilo. Bylem u mechanika, bo mialem problem z kablami WN, zrobilo sie tak, ze autko zaczelo chodzic dobrze, dynamika rewelacja, az tu nagle pewnego dnia wsiadam do auta wciskam mu gaz, a auto jedzie jakby z 2.8 nagle 2.0 wskoczylo pod maske. Dzis bylem u mechanika przewiozlem go autem a on zdziwiony na maksa, ze VR zaczal sie nagle toczyc a nie jechac.
Sie okazalo, ze z silnikiem wszycho ok (jutro jeszcze sie pod VAG'a podepne), ale podsunal mi mysl ze moze kat sie zapchal, auto ma przejechane 165tkm i juz mogl sie wysypac.
Dlatego teraz zastanawiam sie co robic, czy montowac wogole kata, czy moze jakas strumiennice zapodac, czy moze jeszcze z kwasowki 60mm zrobic sobie kompletny wydech .... ??!!
Sam nie wiem, nie chce by auto mi buczalo a milo mruczalo

tak jak jest teraz, tylko kurka we wroclawiu nie moge trafic na jakiegos konkretnego tlumikarza ktory by mi cos madrze doradzil i zrobil. Co Wy na to ??