Golf IV gaśnie po sekundzie, odpala po 15 kręceniach
: wt maja 30, 2017 12:39
Cześć wszystkim!
Mam nadzieję, że wybrałem odpowiedni dział, jestem już trochę zdesperowany tym co dzieje się z moim autkiem. Jeżdżę Golfem IV 1.6 w benzynie od kwietnia zeszłego roku. Od czerwca zeszłego roku mam problem - auto, gdy tylko jest słońce (świeci w maskę), albo jest gorąco, bądź silnik jest nagrzany (wsiadam do auta po 15-20 minutach. czas zrobienia zakupów w markecie) zapala, ale gaśnie po sekundzie. Muszę go kręcić, aż w końcu odpali - udaje się, choć ostatnio mam z tym coraz większy problem.
Był ładny dzień, słoneczko, koło 25-28 stopni. Kilkukrotnie gasiłem auto, śmiałem się do dziewczyny, że może się sam naprawił. W końcu, chyba piąty raz jak się zatrzymaliśmy do sklepu - kręciłem tyle razy, aż siadł mi akumulator. Wiecie, byłem załamany, 40 km od domu, 20 do domu dziewczyny, nie mam jak holować - nie mam ręcznego. Byłem w dupie. Wróciłem po 20 minutach do auta - odpalił za pierwszym razem, nie zgasł po sekundzie. Czy macie pomysły co to może być? Komputer wykazał przepustnicę, wymieniłem ją wczoraj. Myśleliśmy o czujnikach, ale te dwa po prawej stronie silnika odłączyliśmy i nic nam to nie dało.
Proszę pomóżcie, mam pieniądze na naprawdę, tylko nie wiem co naprawić...
EDIT:
Zapomniałem dodać, że czasami jak odpali mi za drugim razem, to przejadę 700-800 metrów i auto traci moc (nie gaśnie dopóki nie nacisnę sprzęgła). Wciskanie gazu nic nie daje.
Mam nadzieję, że wybrałem odpowiedni dział, jestem już trochę zdesperowany tym co dzieje się z moim autkiem. Jeżdżę Golfem IV 1.6 w benzynie od kwietnia zeszłego roku. Od czerwca zeszłego roku mam problem - auto, gdy tylko jest słońce (świeci w maskę), albo jest gorąco, bądź silnik jest nagrzany (wsiadam do auta po 15-20 minutach. czas zrobienia zakupów w markecie) zapala, ale gaśnie po sekundzie. Muszę go kręcić, aż w końcu odpali - udaje się, choć ostatnio mam z tym coraz większy problem.
Był ładny dzień, słoneczko, koło 25-28 stopni. Kilkukrotnie gasiłem auto, śmiałem się do dziewczyny, że może się sam naprawił. W końcu, chyba piąty raz jak się zatrzymaliśmy do sklepu - kręciłem tyle razy, aż siadł mi akumulator. Wiecie, byłem załamany, 40 km od domu, 20 do domu dziewczyny, nie mam jak holować - nie mam ręcznego. Byłem w dupie. Wróciłem po 20 minutach do auta - odpalił za pierwszym razem, nie zgasł po sekundzie. Czy macie pomysły co to może być? Komputer wykazał przepustnicę, wymieniłem ją wczoraj. Myśleliśmy o czujnikach, ale te dwa po prawej stronie silnika odłączyliśmy i nic nam to nie dało.
Proszę pomóżcie, mam pieniądze na naprawdę, tylko nie wiem co naprawić...
EDIT:
Zapomniałem dodać, że czasami jak odpali mi za drugim razem, to przejadę 700-800 metrów i auto traci moc (nie gaśnie dopóki nie nacisnę sprzęgła). Wciskanie gazu nic nie daje.