Golf 1.6 75km gaśnie na biegu jałowym
: czw lis 03, 2016 10:43
Witam,
Posiadam Golfa MK3 97' 1.6 75 km benzyna + LPG.
Ostatnio zaskoczyła mnie jedna rzecz, podjechałem do sklepu, może z 1 km, na średnio ciepłym silniku, całkiem zimny nie był. Wracając z zakupów gdzieś po godzinie odpalam autko i rzecz zaskakująca, silnik się trzęsie jak w gorączce, obroty falują. Załączył się gaz, bez zmian, przełączam na benzynę to samo. Trwa to chwilkę, silnik gaśnie. Odpalam ponownie, to samo, ale udało mi się wrzucić go na obroty i ruszyć, wciskam sprzęgło obroty idą na jałowe i gaśnie. Sytuacja jeszcze raz się powtarza, znów gaśnie na wduszonym sprzęgle. Odpalam po raz kolejny, jak ręką odjął, dojeżdżam do domu bez problemu. Kolejne dwa dni sytuacja jest różna odpala normalnie, jedzie, gaśnie na skrzyżowaniu czy w korku, to znów jedzie normalnie, to znów gaśnie, w końcu na drugi dzień - każde skrzyżowanie moje mówię jadę do mecha, mam do niego z 60 km. Oczywiście jak to bywa jak już jadę do mechanika to nic się nie dzieje Diagnoza mechanika, albo świece lub coś około albo przewody (przewody miałem oryginalne niemieckie 19 letnie więc tu i ówdzie przebicie było na 100% ). Jeszcze były pierdoły w zawieszeniu do robienia więc auto zostawiam na 3-4 dni. Przyjeżdżam, kable wymienione, mech mówi że jeździł i że wszystko ok ale wiadomo skoro dzieje się to losowo to gwarancji dać nie może. Kable wymienił na dobre to wiem na pewno. Wyjeżdżam, staję 50m dalej pod sklepem i stoję na wolnych obrotach z 15 min, w międzyczasie czuję że silnik zaczyna chodzić nieregularnie ale nie gaśnie i nie telepie (przynajmniej nie aż tak bardzo), wrzucam bieg i jadę, czuje że coś jest nie tak, wbijam dwójkę i zaczyna się falowanie na obrotach, ale do tego stopnie że autem szarpie jakbym pierwsze jazdy na prawku robił (wcześniej też się dwa razy taki objaw zdarzył). Wracam do mecha, mówi że najprawdopodobniej zawór podciśnienia do wymiany ale nie ma na miejscu ale że mogę spokojnie jeździć póki nie załatwi, że nie będzie tak że w szczerym polu stanę, wyciągnął jeszcze od tego zaworu wtyczkę, przedmuchał, wpiął i....... nic się nie stało od trzech tygodni a już z 500 km przejechałem i nic.
Fakt że czuję że silnik chodzi na jałowym nieregularnie czasem, słychać że od czasu do czasu spadające obroty są korygowane i czuć że trochę telepie. Ktoś powie że to że silnik telepie to nic, ale chcę nadmienić że dotychczas przejechałem nim ponad 3000 km zanim coś się zaczęło dziać i muszę powiedzieć że tak cicho, stabilnie i równo pracującego silnika nie spotkałem w niejednych o wiele nowszych autach, jak radio było włączone to łapałem się nieraz na tym że chciałem odpalać już odpalone auto bo praktycznie nie czuć w środku że silnik chodzi
Pytanie moje jest następujące, czy wymieniać ten zawór i czy to powinno pomóc?
Dodatkowo informacje co wiadomo o autku:
Silnik igła i nawet nie chodzi mi o to że działa jak nowy, ale sprężanie w silniku nawet ponad normę (około 11), brak wycieków, nie poci się, nie bierze oleju, rozrząd wraz z pompą nówka wymieniana z 3000 km temu. Jak go kupiłem to na wolnych obrotach falował trochę, na zimnym musiałem go trzymać na gazie z 15 sek bo gasł i telepał strasznie przy przyspieszaniu - winowajca - przepustnica, wymieniona w tym samym czasie co rozrząd.
Instalacja gazowa nówka sekwencyjna STAGA wstawiałem po zakupie, instalacja już po przeglądzie rozruchowym. Tu to samo, nic się nie dzieje, moment przełączenia na gaz czy na benzynę niewyczuwalny, na jałowym jak bawię się guzikiem od przełączania to wskazówka od obrotów nawet nie drgnie.
Sprawę opisałem bardzo szczegółowo, może nawet za bardzo ale chyba w przypadku diagnostyki forumowej podać więcej szczegółów niż na mało
Z góry dzięki za pomoc.
Adam
Posiadam Golfa MK3 97' 1.6 75 km benzyna + LPG.
Ostatnio zaskoczyła mnie jedna rzecz, podjechałem do sklepu, może z 1 km, na średnio ciepłym silniku, całkiem zimny nie był. Wracając z zakupów gdzieś po godzinie odpalam autko i rzecz zaskakująca, silnik się trzęsie jak w gorączce, obroty falują. Załączył się gaz, bez zmian, przełączam na benzynę to samo. Trwa to chwilkę, silnik gaśnie. Odpalam ponownie, to samo, ale udało mi się wrzucić go na obroty i ruszyć, wciskam sprzęgło obroty idą na jałowe i gaśnie. Sytuacja jeszcze raz się powtarza, znów gaśnie na wduszonym sprzęgle. Odpalam po raz kolejny, jak ręką odjął, dojeżdżam do domu bez problemu. Kolejne dwa dni sytuacja jest różna odpala normalnie, jedzie, gaśnie na skrzyżowaniu czy w korku, to znów jedzie normalnie, to znów gaśnie, w końcu na drugi dzień - każde skrzyżowanie moje mówię jadę do mecha, mam do niego z 60 km. Oczywiście jak to bywa jak już jadę do mechanika to nic się nie dzieje Diagnoza mechanika, albo świece lub coś około albo przewody (przewody miałem oryginalne niemieckie 19 letnie więc tu i ówdzie przebicie było na 100% ). Jeszcze były pierdoły w zawieszeniu do robienia więc auto zostawiam na 3-4 dni. Przyjeżdżam, kable wymienione, mech mówi że jeździł i że wszystko ok ale wiadomo skoro dzieje się to losowo to gwarancji dać nie może. Kable wymienił na dobre to wiem na pewno. Wyjeżdżam, staję 50m dalej pod sklepem i stoję na wolnych obrotach z 15 min, w międzyczasie czuję że silnik zaczyna chodzić nieregularnie ale nie gaśnie i nie telepie (przynajmniej nie aż tak bardzo), wrzucam bieg i jadę, czuje że coś jest nie tak, wbijam dwójkę i zaczyna się falowanie na obrotach, ale do tego stopnie że autem szarpie jakbym pierwsze jazdy na prawku robił (wcześniej też się dwa razy taki objaw zdarzył). Wracam do mecha, mówi że najprawdopodobniej zawór podciśnienia do wymiany ale nie ma na miejscu ale że mogę spokojnie jeździć póki nie załatwi, że nie będzie tak że w szczerym polu stanę, wyciągnął jeszcze od tego zaworu wtyczkę, przedmuchał, wpiął i....... nic się nie stało od trzech tygodni a już z 500 km przejechałem i nic.
Fakt że czuję że silnik chodzi na jałowym nieregularnie czasem, słychać że od czasu do czasu spadające obroty są korygowane i czuć że trochę telepie. Ktoś powie że to że silnik telepie to nic, ale chcę nadmienić że dotychczas przejechałem nim ponad 3000 km zanim coś się zaczęło dziać i muszę powiedzieć że tak cicho, stabilnie i równo pracującego silnika nie spotkałem w niejednych o wiele nowszych autach, jak radio było włączone to łapałem się nieraz na tym że chciałem odpalać już odpalone auto bo praktycznie nie czuć w środku że silnik chodzi
Pytanie moje jest następujące, czy wymieniać ten zawór i czy to powinno pomóc?
Dodatkowo informacje co wiadomo o autku:
Silnik igła i nawet nie chodzi mi o to że działa jak nowy, ale sprężanie w silniku nawet ponad normę (około 11), brak wycieków, nie poci się, nie bierze oleju, rozrząd wraz z pompą nówka wymieniana z 3000 km temu. Jak go kupiłem to na wolnych obrotach falował trochę, na zimnym musiałem go trzymać na gazie z 15 sek bo gasł i telepał strasznie przy przyspieszaniu - winowajca - przepustnica, wymieniona w tym samym czasie co rozrząd.
Instalacja gazowa nówka sekwencyjna STAGA wstawiałem po zakupie, instalacja już po przeglądzie rozruchowym. Tu to samo, nic się nie dzieje, moment przełączenia na gaz czy na benzynę niewyczuwalny, na jałowym jak bawię się guzikiem od przełączania to wskazówka od obrotów nawet nie drgnie.
Sprawę opisałem bardzo szczegółowo, może nawet za bardzo ale chyba w przypadku diagnostyki forumowej podać więcej szczegółów niż na mało
Z góry dzięki za pomoc.
Adam