Nietypowy problem z lakierem akrylowym - brak utwardzacza?
: pn lip 09, 2012 23:43
Cześć,
Po zakupie Golfa, wziąłem się za doprowadzanie go do porządku. Lakier był w niektórych miejscach matowy, więc myślałem, że wystarczy go ładnie wypolerować i będzie wszystko w porządku. Okazało się, że był kiedyś oklejony jakimś badziewiem i mat bierze się z pozostałości kleju. Próbowałem klej usuwać wszystkim co wpadło w ręce (w granicach rozsądku oczywiście!). Ostatecznie wyczytałem gdzieś, że rozpuszczalnik lakowy sprawdzi się w tym idealnie. Rzeczywiście tak było, klej zszedł z drzwi, a resztę postanowiłem zostawić "na później". Dziś postanowiłem dokończyć dzieła i zabrałem się za czyszczenie z kleju tylnej części nadwozia. W pewnym momencie lekko (przypadkiem) przejechałem szmatką nasączoną w rozpuszczalniku po lakierze który sam położyłem 1-2 miesiące temu. Nie mogłem uwierzyć, kiedy okazało się, że lakier ten schodzi praktycznie tak samo łatwo jak klej. Dodam, że szmatka, którą przecieram dane miejsce robi się dosłownie czarna (taka jak lakier), czyli wyciera się zarówno bezbarwny jak i baza.
Procedura lakierowania była następująca:
-wyczyścić miejsce z rdzy "do metalu"
-pokryć podkładem akrylowym (Motip)
-wyrównać, zmatowić
-położyć bazę w spreju (Auto K Peter Kwasny)
-położyć bezbarwny akrylowy (Motip)
Po każej warstwie przerwa na przeschnięcie poprzedniej.
Gdzie zrobiłem błąd w nanoszeniu warstw? Jeśli lakiery są w sprejach to raczej nie trzeba dodawać do nich utwardzaczy? Dlaczego ten lakier schodzi tak łatwo, a oryginalnemu, który jest na samochodzie od nowości nic się nie dzieje? Co zrobić, żeby położyć "normalny", odporny na takie działania lakier?
Po zakupie Golfa, wziąłem się za doprowadzanie go do porządku. Lakier był w niektórych miejscach matowy, więc myślałem, że wystarczy go ładnie wypolerować i będzie wszystko w porządku. Okazało się, że był kiedyś oklejony jakimś badziewiem i mat bierze się z pozostałości kleju. Próbowałem klej usuwać wszystkim co wpadło w ręce (w granicach rozsądku oczywiście!). Ostatecznie wyczytałem gdzieś, że rozpuszczalnik lakowy sprawdzi się w tym idealnie. Rzeczywiście tak było, klej zszedł z drzwi, a resztę postanowiłem zostawić "na później". Dziś postanowiłem dokończyć dzieła i zabrałem się za czyszczenie z kleju tylnej części nadwozia. W pewnym momencie lekko (przypadkiem) przejechałem szmatką nasączoną w rozpuszczalniku po lakierze który sam położyłem 1-2 miesiące temu. Nie mogłem uwierzyć, kiedy okazało się, że lakier ten schodzi praktycznie tak samo łatwo jak klej. Dodam, że szmatka, którą przecieram dane miejsce robi się dosłownie czarna (taka jak lakier), czyli wyciera się zarówno bezbarwny jak i baza.
Procedura lakierowania była następująca:
-wyczyścić miejsce z rdzy "do metalu"
-pokryć podkładem akrylowym (Motip)
-wyrównać, zmatowić
-położyć bazę w spreju (Auto K Peter Kwasny)
-położyć bezbarwny akrylowy (Motip)
Po każej warstwie przerwa na przeschnięcie poprzedniej.
Gdzie zrobiłem błąd w nanoszeniu warstw? Jeśli lakiery są w sprejach to raczej nie trzeba dodawać do nich utwardzaczy? Dlaczego ten lakier schodzi tak łatwo, a oryginalnemu, który jest na samochodzie od nowości nic się nie dzieje? Co zrobić, żeby położyć "normalny", odporny na takie działania lakier?