Rozrusznik i coś jeszcze - Proszę o radę
: śr lut 15, 2012 19:50
Witam Was,
posiadam Golfa czwartej generacji z 2000r. 1.9 TDI 90km z silnikiem ALH. Mam go od 4-5 la. Auto do tej pory nie sprawiało większych problemów(więc nie udzielałem się na forum). Jedyne co trzeba było robić to wymiana płynów, filtrów itd. co 12 tys. Tuż po zakupie został wymieniony rozrząd.
Dwa lata temu podczas „rutynowej” kontroli mechanik stwierdził, że mam luzy na alternatorze ( wymieniłem). Tuż po tym wymieniłem jeszcze 4 świece żarowe.
A dlaczego w końcu się ujawniłem? Ano dlatego, że tym razem mam chyba poważniejszego. Dwa tygodnie temu auto po raz pierwszy od 5 lat nie odpaliło, stacyjka w ogóle nie reagowała. Z racji tej, że w tym dniu miałem dużo „pit-stopów” i tylko krótkie dystanse, pomyślałem – no tak – w końcu akumulator dał o sobie znać. Przyjechał znajomy, odpaliliśmy po 10 minutach. Wróciłem do domu, pod prostownik i znów nowe życie. A jednak nie, po 3 dniach znowu to samo. Kolega przyjechał, jednak tym razem nie odpalał. Nawet po godzinie. Chcąc go wprowadzić do garażu, gdy auto było w ruchu(kolega pchał ja za kierą) postanowiłem znowu odpalić i poszło. Długo nie myśląc pojechałem wymienić aku na Boscha 5s. Zadowolony wróciłem do domu. Niestety po tygodniu znowu nie odpalił. Zero reakcji. Pod prostownik, zero reakcji. A więc rozrusznik.
I tu zaczęła się zabawa. Próbowałem młotkiem, pchać go na 2,3 biegu ( to wychodziło), niestety na 1 biegu już nie. Tylko po to by przeskoczyło.
Niestety nic nie pomogło. Ojciec sprinterem pomógł mi wyciągnąć go z garażu, odpaliliśmy na zaciąg. Wiem, że nie wolno tego robić – ale nie było innego wyjścia. Odpaliłem, wszystko grało. Pochodził z 3 minuty na biegu jałowym, później zrobiłem 2 małe rundki. Wróciłem do ojca, który mówi, żebym przygazował.
Przez 5 s dawałem gazu do 4 tys Obr. Później przez chwilę powyżej 4 . I nagle, nie wiedzieć czemu silnik obniżył obroty i wyłączył się. Włączyć już go nie mogłem(przez rozrusznik). Nie próbowałem go już odpalać na zaciąg, pozostawiłem na parkingu licząc, że kolega mnie odholuje do warsztatu. Niestety dzisiaj spadło tyle śniegu, że nie ma mowy od holowaniu.
To, że rozrusznik do wymiany(regeneracji) to pewne, ale mam nadzieje, że nic po za tym. Martwi mnie ten silnik, czemu się wyłączył
Jeżeli jest jakaś osoba, która jest w stanie pomóc to proszę o komentarze. Mieszkam we Wrocławiu, może polecicie dobrych mechaników
Pozdrawiam
posiadam Golfa czwartej generacji z 2000r. 1.9 TDI 90km z silnikiem ALH. Mam go od 4-5 la. Auto do tej pory nie sprawiało większych problemów(więc nie udzielałem się na forum). Jedyne co trzeba było robić to wymiana płynów, filtrów itd. co 12 tys. Tuż po zakupie został wymieniony rozrząd.
Dwa lata temu podczas „rutynowej” kontroli mechanik stwierdził, że mam luzy na alternatorze ( wymieniłem). Tuż po tym wymieniłem jeszcze 4 świece żarowe.
A dlaczego w końcu się ujawniłem? Ano dlatego, że tym razem mam chyba poważniejszego. Dwa tygodnie temu auto po raz pierwszy od 5 lat nie odpaliło, stacyjka w ogóle nie reagowała. Z racji tej, że w tym dniu miałem dużo „pit-stopów” i tylko krótkie dystanse, pomyślałem – no tak – w końcu akumulator dał o sobie znać. Przyjechał znajomy, odpaliliśmy po 10 minutach. Wróciłem do domu, pod prostownik i znów nowe życie. A jednak nie, po 3 dniach znowu to samo. Kolega przyjechał, jednak tym razem nie odpalał. Nawet po godzinie. Chcąc go wprowadzić do garażu, gdy auto było w ruchu(kolega pchał ja za kierą) postanowiłem znowu odpalić i poszło. Długo nie myśląc pojechałem wymienić aku na Boscha 5s. Zadowolony wróciłem do domu. Niestety po tygodniu znowu nie odpalił. Zero reakcji. Pod prostownik, zero reakcji. A więc rozrusznik.
I tu zaczęła się zabawa. Próbowałem młotkiem, pchać go na 2,3 biegu ( to wychodziło), niestety na 1 biegu już nie. Tylko po to by przeskoczyło.
Niestety nic nie pomogło. Ojciec sprinterem pomógł mi wyciągnąć go z garażu, odpaliliśmy na zaciąg. Wiem, że nie wolno tego robić – ale nie było innego wyjścia. Odpaliłem, wszystko grało. Pochodził z 3 minuty na biegu jałowym, później zrobiłem 2 małe rundki. Wróciłem do ojca, który mówi, żebym przygazował.
Przez 5 s dawałem gazu do 4 tys Obr. Później przez chwilę powyżej 4 . I nagle, nie wiedzieć czemu silnik obniżył obroty i wyłączył się. Włączyć już go nie mogłem(przez rozrusznik). Nie próbowałem go już odpalać na zaciąg, pozostawiłem na parkingu licząc, że kolega mnie odholuje do warsztatu. Niestety dzisiaj spadło tyle śniegu, że nie ma mowy od holowaniu.
To, że rozrusznik do wymiany(regeneracji) to pewne, ale mam nadzieje, że nic po za tym. Martwi mnie ten silnik, czemu się wyłączył
Jeżeli jest jakaś osoba, która jest w stanie pomóc to proszę o komentarze. Mieszkam we Wrocławiu, może polecicie dobrych mechaników
Pozdrawiam