Forum.VWGolf.pl

Witam,
ostatnimi czasy w Golfie IV 1.9 TDI, 98 r, 90 KM, zaraz po ruszeniu następuje spadek mocy i auto gaśnie, zapala się czerwona kontrolka z wykrzyknikiem w kółku i brzęczyk. Po ponownej próbie odpalenia rozrusznik kręci ale auto nie załapuje, dopiero po kilku próbach w końcu łapie i już jeździ bez problemu. Wyczytałem, że ta kontrolka jest od systemu hamulcowego, płyn jest, tarcze jeszcze jak brzytwy dość niedawno wymieniane. W czym tkwi problem? Te gaśnięcie samochodu jest jakimś trybem awaryjnym? Proszę o pomoc...
Chodzi o ta kontrolkę:
http://obrazki.elektroda.pl/4293959400_1356606993.jpg Nie mój obrazek ale adekwatny.

a jak zapala się kontrolka to obrotomierz wskazuje obroty czy leży wskazówka na 0.

Tego nie przyuważyłem. Dziś poszedłem jeszcze raz do garażu, rozłączyłem czujnik znajdujący się na zbiorniku płynu hamulcowego, "przedmuchałem" styki i póki co nie gaśnie. Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja.

Nie edytuje, bo daaawno temu pisałem....
Problem niestety nie znikł. Dzieje się tak tylko i wyłącznie gdy jest niski stan paliwa, czasem jak zapali się rezerwa lecz czasem także na niedługo przed zapaleniem się rezerwy. Obrotomierz spada do 0. Zapala po kilku próbach. Jakieś zapowietrzenie? Filtr paliwa i powietrza wymieniony i problem dalej ten sam. Proszę o sugestie.

bwu88 pisze: Dzieje się tak tylko i wyłącznie gdy jest niski stan paliwa, czasem jak zapali się rezerwa lecz czasem także na niedługo przed zapaleniem się rezerwy. Obrotomierz spada do 0. Zapala po kilku próbach. Jakieś zapowietrzenie?

jak dojdziesz do rezerwy - podnieść siedzisko pasażerów z tyłu, dostać się do baku - wyjąć smok i przeczyścić bo pewnie zapchany.

grg474 Dzięki za sugestie.
Smok przeczyszczony, dziś zszedłem w pole rezerwy, z 10 km przejeździłem i nie zgasł. Wcześniej to już na tuż przed zapalaniem się bidy często gasł, więc póki co jestem pełen nadziei, że problem rozwiązany. Dzięki za pomoc

bwu88, a bardzo zasyfiony był? U kumpla normalnie bagno

Miałem się sam za to zabrać, ale auto było codziennie eksploatowane przez żonę, więc za bardzo czasu nie było. W końcu zaczęło mi przednie zawieszenie trzeszczeć i oddałem do mechanika jak się okazało na wymianę sworznia i końcówki drążka, przy okazji powiedziałem żeby do smoka zajrzał. Jak się zapytałem czy dużo syfu było, to powiedział, że "rękoma nie wybierali, ale trochę syfu się zebrało na sitku". Jak tylko wyjechałem od niego to już czułem jakby trochę bardziej żwawy był. Mam tylko nadzieję, że moja radość nie jest przedwczesna.