Jestem jeźdźcem mojej golfinki od niecałego roku i jakiś 23tys. km i mimo, że kocham to auto to trafiłem na moment zwątpienia.
Do tej pory jedynym problemem z elektryką była lekko mrugająca dioda ładowania przy uruchomionym silniku i wyłączonych odbiornikach (po włączeniu czegokolwiek co prąd pobiera - choćby wciśnięciu hamulca - problem ustawał) obstawiałem uszkodzoną diode w altku i uznałem, że póki co nie mam czym się przejmować.
Pod koniec sierpnia padły mi światła drogowe (zapowiadały się tym, że przy ich włączaniu np zostawałem bez świateł albo lekko przygasały podczas jazdy) a chwile po nich odeszły i mijania. Po długim szukaniu winowajcy i kilku odkryciach po poprzednim właścicielu (jak np. przekaźniki ukryte przy kolumnie kierownicy - zgaduje, że do świateł mijania) okazało się, że winna jest manetka. Wymieniłem na taką z prawowitego mk2 choć oryginalnie siedziały te z mk1 o czym dowiedziałem się z innego tematu na forum i co przy okazji wyjaśniło mi brak spryskiwaczy.
Problem jednak leży w tym, że wcześniejsze objawy powracają i długie znowu mi przygasają (ledwo ale jednak zauważalnie) i prawdopodobnie choć nie wiedząc jak uszkodziłem zasilanie zegarów (był jakiś kabel masowy odpięty to go podpiąłem a inna masa była "dorabiana" w połowie więc poprawiłem) przez co obrotomierz zaskakuje po dodaniu mocniej gazu, podświetlenie jest znikome a po włączeniu długich diody wariują a obrotomierz żyje własnym życiem.
Przekaźniki żyja, bezpieczniki też. A ja już głupieje bo jak przy samej mechanice mogę siedzieć i bez "sam naprawiam" tak elektryk ze mnie żaden.
Dlatego tu moja prośba - pomóżcie!
A genialnie by było jakby trafił się inny golfiarz w mojej okolicy z którym można by było się spotkać i powymieniać pomysły.
P.S. Było długo i ckliwie ale przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że mowie "nie działa" i czekam na efekty
