Forum.VWGolf.pl

Problem taki: silnik jak się rozgrzeje do 70 stopni to nagle jakby 3/4 mocy tracił, dziwnie pracuje na wolnych obrotach (jak maluch). Trwa to parę minut aż się rozgrzeje do 90 stopni, wtedy znowu zaczyna jeździć idealnie jakby nigdy nic.
Problem jest pogłębiający się - na początku było tylko chwilowe szarpanie(jest moc/nie ma mocy) po rozgrzaniu do 70 stopni, a teraz to już jak dojdzie do 70 stopni to aż do 90 nie ma mocy.
Komputer pokazał wielokrotne wypadanie zapłonu, wypadanie zapłonu na 2 i 3 cylindrze.
Uszczelka pod głowicą, kable, świece robione rok temu. Lambda wymieniona pół roku temu(i chodzi dobrze, bo samochód pali tyle ile trzeba).
Co to mogłoby być?

Wypadanie zapłonu przy wyższej temperaturze może sugerować uszkodzony czujnik halla ale to, że po dogrzaniu silnika mu zupełnie przechodzi jest dziwne. Może głupieje czujnik temperatury ? Może cewka się powoli kończy ? ( moja wyglądała na zupełnie dobrą dopóki jej nie wyjąłem, od spodu wlazła korozja, blachy się porozstawiały - ogólnie blee)

Ostatnio też zauważyłem (zapomniałem napisać) że czujnik temperatury na pewno wariuje. Tzn jade jade (silnik ciepły) a tu nagle wskazówka z 90 na 0 stopni. A za za parę minut znowu wskakuje na 90.
No ale w ogóle to się dzieje niezależnie od tego wypadania zapłonu - tzn wskazówka cały czas dobrze chodzi, a tu przychodzi temp 70 stopni i zapłon zaczyna wypadać...

Może być tak, że wskutek wadliwego czujnika temperatury cieczy może chwilowo zalewać paliwem silnik i stad masz wypadanie zapłonu. Ja miałem tak, że przy ok 65 st dosłownie na chwilę czujnik wskazywał mi -40 st i w tym momencie jakby silnik stawał-gasł. Nie było błędu ani wariacji na zegarze. Dopiero obserwacja wskazań w całym zakresie temp wykazała co go boli.