Od paru miesięcy poszukuję Golfa. Słyszałem dużo dobrego o mk2 i właśnie takiego dziś oglądałem.
Mam trochę pytań czy warto go wogóle kupić, czy jeszcze pojeździ i czy warto pakować w niego kasę.
Po krótce opiszę dane techniczne, wygląd i inne niuanse, załączam 2 zdjęcia, które są wzięte z wikipedii (samochód wygląda niemal identycznie, ma inny kolor maski, trochę rys i niewielkie ogniska korozji.


Silnik 1.6 benzyna z gazem (butla po przeglądzie w czerwcu będzie ważna jeszcze rok).
Wersja CL więc nie ma tu w zasadzie żadnej elektryki. Szyby na korbki, jest szyberdach, brak wspomagania.
Rocznik '91. Widać już jego lata i jest trochę zmęczony. Powiem szczerze, że nie szukam jakiegoś super golfa. Prawko mam od 3 miesięcy, chcę się trochę poszkolić w jeździe i wogóle będzie to moje pierwsze auto (jeśli zdecyduję się na kupno). Auto było lekko uderzone z przodu, została wymieniona chłodnica i maska. Alternator też wymieniony chyba z tydzień temu. Wyglądem auto nie powala, ale mechanicznie nie mam większych zarzutów - podczas jazdy nie było słychać niepokojących stuków, silnik pracował równo. Przebieg 370.000 km. Progi i nadkola zdrowe, trochę korozji na klapie bagażnika i przy wlewie paliwa. Spala od 8 do 11l gazu (przy ostrej jeździe może nawet 13). W środku wszystko działa (w zasadzie nie ma niczego, co może się popsuć).
Opłaty: zarejestrowany, przegląd trzeba zrobić za miesiąc, OC do października (jeszcze 5 miechów).
Cena 800zł.
Co wy na to? Pakować się w takiego golfa, czy może poszukać czegoś lepszego, ale też droższego za max 2,5 tys. zł?